Newsy
Strona główna / MLS / Aktualności / MLS nie śpi, co nowego za oceanem?

MLS nie śpi, co nowego za oceanem?

Emocje jeszcze nie zdążyły opaść, a kurz nadal się unosi po MLS Cup 2018. Tymczasem przygotowania do kolejnego sezonu zbliżają się wielkimi krokami. Pierwsze transfery za nami, choć na te najważniejsze przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Do tego już niedługo, bo 11 stycznia, w Chicago będziemy świadkami kolejnej edycji Super Draftu, w której zespoły wybiorą najbardziej obiecujących graczy z lig uniwersyteckich. Zanim więc cała ta maszyna transferowo-kadrowa ruszy pełną parą, postanowiłem przyjrzeć się najważniejszym zmianom, jakie zajdą w lidze i nie tylko.

Nowy zespół, nowy format

Na początek kilka słów o nowym formacie ligi. Do rywalizacji dołącza ekipa z Cincinnati, co sprawia iż jest to 24. zespół, a więc konferencje znów będą liczyły tyle samo drużyn. Nowy zespół oczywiście został dokooptowany do Konferencji Wschodniej. Zespół ten wyrósł na kanwie ekipy występującej od 2016 roku w lidze USL, lecz z poprzedniego sezonu ostało się raptem 11 zawodników oraz trener, co i tak jest dość sporą sumą, zważywszy na fakt, iż cele na debiutancki sezon są postawione dość wysoko (play-offy) i było pewne, że klub zainwestuje w piłkarzy bardziej doświadczonych oraz z głośniejszymi nazwiskami.

Budowa nowego stadionu dopiero się rozpocznie (w tym momencie zaczęły się prace nad przygotowaniem gruntu), a jego otwarcie ma się odbyć w marcu 2021 roku, więc zespół będzie rozgrywał przez najbliższe dwa sezony swoje mecze na tym należącym do miejscowego uniwersytetu – Nipper Stadium, na którym zresztą grał „poprzednik” z USL. I tutaj należy na chwilę się zatrzymać, bo FC Cincinnati w zeszłym sezonie miało widownię na poziomie 25 717 widzów na mecz, co było oczywiście najwyższą frekwencją w lidze (drugie na liście Sacramento Republic miało niespełna 11,5 tysiąca). Ba, był to czwarty wynik we wszystkich ligach w USA, a większą średnią mieli tylko w Atlancie, Seattle i Toronto. Tak więc można z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, iż w tym sezonie może być to trzeci zespół, który przekroczy granicę 30 tysięcy, tym bardziej iż stadion może pomieścić 33 500 widzów, przy dużym zapotrzebowaniu może to być nawet 38 tysięcy.

W sezonie zasadniczym liczba meczów nie ulegnie zmianie, za to diametralnie zmieni się system rozgrywania play-offów. Dotychczasowe dwanaście zespołów zastąpi czternaście, po siedem z każdej konferencji. Tylko mistrzowie swoich konferencji awansują bezpośrednio do półfinałów konferencji. Drużyny z miejsc 2-7 zagrają w Knockout Round (w systemie 2-7, 3-6 oraz 4-5). Zrezygnowano również z rozgrywania meczów w systemie dwumeczów. Zastąpi go jeden mecz, który będzie rozgrywany na stadionie zespołu, który był lepszy w sezonie zasadnicznym. Sprawi to, iż sezon regularny będzie miał większe znaczenie.

fot. mlssoccer.com

Zmiana ta nie jest oczywiście tylko podyktowana zwiększeniem atrakcyjności poszczególnych meczów. W tym roku play-offy zaczęły się trzy dni po Decision Day, co sprawiło, iż zespoły miały mało czasu nie tylko na „ochłonięcie” po sezonie lecz w trybie pilnym musiały dystrybuować bilety na poszczególne mecze, a rundy były przerywane przez mecze reprezentacji w wyznaczonym terminie FIFA, co było dość kłopotliwe dla ekip i kibiców. Teraz sezon zasadniczy skończy się tuż przed przerwą październikową na reprezentacje, a wszystkie mecze postseason, łącznie z finałem (który zaplanowany jest na 10 listopada), zostaną rozegrane tuż przed listopadowym okienkiem FIFA na przerwę reprezentacyjną.

Nowy stadion, nowe ośrodki

W sezonie 2018 powitaliśmy nowe stadiony w Los Angeles oraz Waszyngtonie, a w nadchodzącym roku otwarty zostanie nowy obiekt Minnesoty United. Allianz Field, bo taka będzie jego nazwa, ma pomieścić 19 400 widzów, ale od razu został zaprojektowany tak, by można było bez problemu zwiększyć jego pojemność do 24 474 miejsc. Obiekt ma być otoczony trzema placami zieleni oraz współgrać z otaczającą go przyrodą. Nie mówię o tym bez kozery, choć temat, jako ciekawostkę, rozwinę w dalszej części.

Podobny obraz
Plan stadionu Minnesoty United, który zostanie oddany do użytku już w tym roku.

Od dawna zapotrzebowanie na bilety w Portland jest tak duże, że postanowiono w końcu przebudować Providence Park, a tym samym zwiększyć jego pojemność. Począwszy od sezonu 2016 na każdym meczu Timbers na stadionie zasiadał komplet 21 144 widzów. Teraz frekwencja wzrośnie o dodatkowe cztery tysiące. Jest to przedsięwzięcie o tyle trudne, iż stadion został zbudowany w roku 1926, przylega bezpośrednio do otaczających ją ulic, a za jedną z bramek są budynki klubowe wraz z halą sportową. Możliwością było tylko dobudowanie kolejnych dwóch poziomów nad najmniejszą z trybun. Sam projekt już przed wjazdem maszyn na teren budowy okazał się trafiony, bo karnety z nowych 4 tysięcy wykupiło już 3 700 widzów. Z uwagi jednak na udany, a co za tym idzie dość długi sezon (zespół grał wszak u siebie aż do końca listopada) przesunął się termin ukończenia remontu, a obiekt ma być gotowy pod koniec maja lub najpóźniej na początku czerwca. To z kolei skutkuje tym, iż pierwsze 12 kolejek ekipa z Oregonu będzie grała tylko na wyjazdach.

Latem 2019 roku mają zostać oddane do użytku również dwa ośrodki treningowe połączone z centrami szkoleniowymi. Jedno o powierzchni 27,5ha (koszt $35mln) ma powstać tuż przy Gillette Stadium w Foxborough. Całość ma zostać sfinansowana prywatnie ze środków właściciela New Englad Revolution i obejmować budynki o powierzchni 42 tysięcy metrów kwadratowych, trzy pełnowymiarowe boiska treningowe, w tym dwa z naturalną nawierzchnią, a jedno ze sztuczną. Robert Kraft coraz poważniej również zastanawia się nad budową nowego stadionu dla zespołu. The Revs dzielą obiekt z zespołem futbolu amerykańskiego, ale zainteresowanie meczami Revolution nie jest satysfakcjonujące, na co wpływ ma to, iż Foxborough jest przedmieściami Bostonu, stąd i pomysł, by nowy obiekt zbudować bliżej centrum. Entuzjastycznie o pomyśle wyraża się burmistrz miasta, lecz już jego rada jest bardzo podzielona, więc do konkretów jeszcze daleka droga. Niemniej trzymamy kciuki, bo aż strach patrzeć na pustego molocha na meczach piłkarskich. 

Drugi ośrodek powstanie na obrzeżach Orlando i zastąpi dotychczasowy ośrodek baseballowy. Kompleks położony jest w pobliżu jednego z najbardziej popularnych celów turystycznych, na obszarze około 9ha (20 akrów), z czterema pełnowymiarowymi polami trawiastymi, centrum fitness, centrum treningowo-rehabilitacyjnym, salą kinową oraz jadalnią. Do tego ma zostać wybudowany budynek o powierzchni prawie trzech tysięcy metrów kwadratowych dla piłkarzy, personelu, jak również urządzeń do obsługi operacji medialnych.

Czy sezon rozpocznie się 2 marca?

Może moje obawy i czarny scenariusz są bezpodstawne, lecz dla kibiców MLS jest to swoiste deja vu, więc warto się zatrzymać przy tym temacie chwilę dłużej. Wszystko przez Układ Zbiorowy Pracy pomiędzy Stowarzyszeniem Zawodowym Sędziów Piłkarskich (PSRA) a Organizacją Sędziów Zawodowych (PRO), który wygasa 15 stycznia. Gwoli ścisłości: PSRA to nic innego jak związek zawodowy sędziów, który czuwa nad ich interesami, a PRO to firma, która zatrudnia sędziów w USA i Kanadzie, przydziela im mecze w ligach na terenie tym państw, jak również pozwala zdobywać im coraz wyższe kwalifikacje, dzięki czemu sędziowie mogą prowadzić mecze pod auspicjami FIFA.

Do pierwszych rozmów na temat odnowienia Układu doszło już w marcu tego roku, lecz negocjacje zostały znacznie opóźniane przez PRO, a wiele zaplanowanych terminów przetargowych zostało odwołanych, co PSRA uznała za nieuczciwe praktyki pracownicze i bezprawne taktyki przetargowe. We wrześniu Związek wniósł skargę do Krajowego Zarządu ds. Stosunków Pracy (NLRB) zarzucając PRO, że zaangażowała się w przymusowe oświadczenia, odmowę negocjacji oraz negocjacji w złej wierze. Krajowy Zarząd wydał oświadczenie, w którym stwierdził, iż PRO naruszyło prawo, nie spełniając i odwołując kontrpropozycje, ale ponieważ praktyki te zostały przerwane, NLRB nie może wszcząć postępowania. Zezwoliło jednak PSRA na rozpoczęcie strajku.

I tak od połowy grudnia mamy status quo, czyli przepychanki, więc nie obyło się bez zatrudnienia federalnego mediatora Scotta Beckenbaugha, by pomógł rozstrzygnąć ten impas. Tuż przed świętami ma się odbyć trzydniowa sesja, a kolejna, czterodniowa, została zaplanowana na 3 stycznia. Obie strony zdają sobie sprawę, że czasu jest coraz mniej i nie chcą dopuścić do sytuacji z roku 2014, gdy przez blokadę porozumienia sezon rozpoczął się z dwutygodniowym opóźnieniem. Wtedy też kończył się Układ Zbiorowy.

Columbus, Austin, Columbus, Austin…

Anthony Precourt dopiął w końcu swego, osiągnął porozumienie z władzami Austin odnośnie budowy nowego stadionu i tam właśnie będzie nowa lokalizacja jego miejsca w ramach przynależności do Major League Soccer. Precourt Sports Ventures (PSV) i miasto Austin oficjalnie ogłosili, że partnerstwo zostało sfinalizowane, w ramach którego powstanie stadion piłkarski na 20 000 miejsc o wartości 225 milionów dolarów. Ma zostać otwarty w 2021 roku. Projekt będzie finansowany ze środków prywatnych PSV, w tym wszystkie koszty budowy i wszelakie operacyjne w trakcie dzierżawy obiektu przez klub. Oprócz projektu stadionu, który będzie również wielofunkcyjnym miejscem imprez organizowanych przez miasto, cały rok dostępny będzie park i przestrzeń dookoła niego dla społeczności lokalnej.

Podobny obraz
Wstępne plany obiektu, fot. stadiumdb.com

Umowa najmu została zawarta na 20 lat, a PSV poza 0,5 miliona rocznej dzierżawy płaconej miastu zobowiązał się przeznaczyć 6,7 milionów dolarów wsparcia dla piłkarskich programów młodzieżowych, w tym klinik, obozów, stypendiów i wyposażenia, blisko 4 miliony dolarów bezpośrednich składek na rzecz budowy niedrogich mieszkań w okolicach stadionu, 2,4 miliona dolarów na cele charytatywne i dodatkowe 2500 godzin przepracować na rzecz wolontariatu, a miasto zachowuje własność ziemi i stadionu oraz nie ponosi odpowiedzialności za przekroczenie wszelakich kosztów.

Dla prężnie rozwijającego się miasta, jakim jest stolicą stanu Teksas, i który nie posiada żadnego zespołu w pięciu największych ligach w USA, jest to ogromna szansa zaistnienia na mapie sportowej kraju, lecz również należy się tutaj głęboko zastanowić, czy aby Anthony Precout nie wpadł z deszczu pod rynnę. Inauguracja rozgrywek w nowym mieście ma się odbyć w 2020 lub 2021 roku, a wszystko zależy również od sytuacji w Columbus.

Jeszcze The Crew nie zginęli!

A sytuacja w tym mieście jeszcze kilka miesięcy temu wyglądała nie nieciekawą, by nie powiedzieć beznadziejną. Jak to jednak bywa w Ameryce, wszystko potrafi się odwrócić nagle o 180 stopni. Gdy kibice tłumnie protestowali przeciwko pomysłowi obecnego właściciela, by przenieść klub do słonecznego Teksasu, na fali tegoż zainteresowania miejscową społecznością, jak również szerszego nagłośnienie sprawy, znaleźli się sponsorzy chętni zainwestować duże pieniądze w projekt pozostania klubu w stanie Ohio. W grupie tej znaleźli się Jimmy i Dee Haslem (właściciele zespołu futbolu amerykańskiego Cleveland Browns) oraz Pete Edwards, znany i ceniony w całym stanie ortopeda w dziedzinie medycyny sportowej, a prywatnie kibic The Crew. Na cały ten pomysł przychylnym okiem patrzą również włodarze miasta Columbus, hrabstwa Franklin Country oraz stanowi, którzy postanowili odpowiednimi ustawami przeznaczyć na budowę nowego obiektu odpowiednio 50, 45 i 15 milionów dolarów.

A w końcu właśnie o to powstało całe zamieszanie z Anthonym Precoutem – przedsiębiorca chciał pomocy finansowej przy budowie nowego obiektu, jednak notable byli temu przeciwni. Na całe szczęście poszli w końcu po rozum do głowy i znalazły się nie tylko środki na ten cel, ale również i działka znacznie bliżej centrum miasta niż dotychczasowy obiekt. Nowy stadion ma mieć 20 000 miejsc siedzących, a oprócz niego zostaną wybudowane również nowe mieszkania dla mieszkańców. Mapfre Stadium nie zniknie jednak z mapy, a jedynie zamieni się w obiekt treningowy dla zespołu. Miejsce przed stadionem zamieni się w plac przyjazny mieszkańcom.

Droga jednak do przejęcie klubu przez nową grupę jest daleka. Jako, że MLS nie działa na zasadzie franczyz, a udziałowców, wraz z odejściem Precouta do nowej lokalizacji, zabiera on ze sobą „inwentarz”. Taka sytuacja w historii tej ligi miała miejsce w roku 2005, gdy po sezonie właściciel San Jose Earthquakes postanowił przenieść zespół do Houston (znów ten Teksas!). San Jose oczywiście się odrodzili, ale musieli przystępować do ligi jako jej nowy członek. Podobnie będzie w przypadku Crew. Nowi właściciele będą musieli zapłacić 150 milionów dolarów wpisowego oraz pogodzić się z tym, iż cała obecna kadra przeniesie się do Austin. Zaczną od zera, choć może akurat w tym przypadku wyjdzie to wszystkim tylko na dobre. Trzymamy więc oczywiście kciuki za powodzenie tego projektu.

Oczywiście przeniesienie klubu do Austin, jak również powstanie nowego-starego klubu w Columbus sprawi, iż będziemy mieli już 27 ekip w Major League Soccer. Proces ekspansji, jak ujął to Don Garber, może zostać rozszerzony nie tylko na 28 zespół, lecz jest możliwość, że liczba ta wrośnie do 30, zważywszy na fakt, iż liczba miast chętnych uczestniczyć w tym projekcie stale się powiększa.

MLS bliżej natury

I na koniec wrócę do zaczętego przeze mnie wątku „ekologicznego”. Według corocznego raportu ResponsiBall, szwajcarskiej firmy SchweryCade, działającej na rzecz przedsiębiorczości społecznej i ochrony środowiska, dotychczasowi liderzy, duńska SuperLiga oraz angielska Premier League, musiały zadowolić się miejscami odpowiednio drugim i trzecim. Jak nie trudno się domyślić, skoro o tym piszę, najlepszą ligą w tym zestawieniu okazała się Major League Soccer.

MLS uzyskała najwyższe oceny we wszystkich trzech filarach, które brano pod uwagę: dobrego zarządzania, zasięgu społeczności i jej świadomości oraz kwestii środowiskowych. Mimo że jest jedną z najmłodszych profesjonalnych lig piłkarskich na świecie, MLS została uznana za punkt odniesienia dla dobrego zarządzania, współgrania z lokalna społecznością oraz działaniem na rzecz środowiska, nie tylko w miastach, w których siedziby mają swoje kluby. Wyróżnione w raporcie zostały nowe stadiony w Atlancie, Waszyngtonie i Los Angeles, które otrzymały certyfikaty dla zrównoważonego rozwoju środowiska. Mercedes-Benz Stadium jest powszechnie uważany za jeden z najbardziej ekologicznych stadionów na świecie, przy jego budowie wykorzystano elementy wytworzone w procesie recyklingu, a na obiekcie zainstalowanych jest wiele urządzeń wykorzystujących odnawialne źródła energii. Podobnie rzecz się ma ze stadionami w stolicy Stanów Zjednoczonych oraz tym w Kalifornii. Jednak najlepszą praktykę wybraną w raporcie jest darmowy autobus San Jose Quakes, który zastąpił przerwaną linię transportu publicznego i nieodpłatnie przewożący kibiców z centrum na stadion.

Poza tym wyróżnienie przypadło również za akcję promocyjną ligi wraz ze sponsorem zestawów Parley, Adidasem, wykonanych z przetworzonego oceanicznego tworzywa sztucznego oraz za zakupienie ponad tysiąca nowych kuchenek dla Kenijczyków, jako sposób na wyrównanie emisji dwutlenku węgla.

Autor: Marcin Kowalczyk

Ze sportem, a przede wszystkim z piłką nożną, związany od urodzenia (urodził się w błękitnej koszulce Squadra Azzurra). Miłośnik włoskiej Serie A, fan MLS, pasjonat piłkarskich statystyk i historii "z dawnych lat" futbolu. Poza calcio lubi siatkówkę, futbol amerykański w wykonaniu NFL, pływanie, żeglarstwo. Kocha również czytać i kolekcjonować książki, jeździć na rowerze oraz degustować włoskie wina.

Zobacz również

Adam Buksa – analiza ligowych goli w sezonie 2022

Cztery bramki (najwięcej w zespole) w tym sezonie MLS zdobył nasz reprezentant Adam Buksa grający ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Discover more from Amerykańska Piłka

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading