Newsy
Strona główna / MLS / Aktualności / Nie ma już drużyny bez punktów – podsumowanie 7. tygodnia MLS

Nie ma już drużyny bez punktów – podsumowanie 7. tygodnia MLS

W końcu! Aż do 7. tygodnia MLS czekaliśmy na to, żeby każda z drużyn zapisała na swoim koncie chociażby jeden punkt. W tym momencie do walki o play-offy na poważnie włączyły się już niemal wszystkie drużyny, dlatego zerknijmy, co wydarzyło się podczas ostatniego weekendu za oceanem.

NYCFC pokazują moc

Podopieczni Patricka Vieiry są w tym sezonie naprawdę mocni. W ostatnim tygodniu rozgrywali dwa mecze, w tym spotkanie na szczycie Konferencji Wschodniej z Atlantą United. Na Mercedes-Benz Stadium został rozegrany jeden z najlepszych meczów ostatniego weekendu. Dwie klasowe drużyny, kapitalna atmosfera, zwroty akcji, fantastyczne bramki i debiut Ezequiela Barco. To było jedno z tych spotkań, które trzeba zobaczyć.

Tutaj gol Alexa Ringa na wagę remisu – pierwszy dla NYCFC!

Atlanta United 2:2 New York City FC

1:0 Greg Garza

1:1 David Villa (karny) 38′

2:1 Chris McCann (Miguel Almirón) 56′

2:2 Alex Ring (David Villa) 73′

Kilka dni wcześniej NYCFC rozgromili przed własną publicznością Real Salt Lake, a to i tak był najmniejszy wymiar kary. W tym spotkaniu gospodarzom wychodziło niemal wszystko, mieli całkowitą kontrolę nad meczem, a z kapitalnej strony pokazał się Maxi Morález, który pod nieobecność Davida Villi pełnił funkcję lidera drużyny.

Piłkarze Vieiry w tym sezonie nie przegrali jeszcze ani jednego meczu, fot. NYCFC

New York City FC 4:0 Real Salt Lake

1:0 Ismael Tajouri 12′

2:0 Maxi Morález (rzut karny) 30′

3:0 Jo Inge Berget (Jesús Medina, Ronald Matarrita) 41′

4:0 Ebenezer Ofori (Maxi Morález, Jesús Medina) 70′

Powrót do domu i pierwsza wygrana Drwali

Dla piłkarzy Portland Timbers ten mecz był pierwszym spotkaniem na Providence Park w tym sezonie, o czym pisałam tutaj. Giovanni Savarese pierwszy raz rozegrał spotkanie przed własną publicznością i pierwszy raz mógł się cieszyć z wygranej swojej drużyny w meczu o punkty. Świetne zawody rozegrał Alvas Powell, można zaryzykować stwierdzenie, że na dobre przebudził się Diego Valeri, a pierwszego gola w tym sezonie strzelił w końcu napastnik Portland Timbers (Fanendo Adi). 

Rywalem Drwali byli piłkarze Minnesoty United, którzy o pierwszej połowie woleliby zapomnieć. Jednym z najgorszych na boisku był Marc Burch, którego zmienił po pierwszej połowie Carter Manley. W składzie The Loons zadebiutował pierwszy Designated Player w historii klubu – Darwin Quintero. Mógł sobie wymarzyć lepszy debiut, ale bramka w takim meczu jest naprawdę dużym osiągnięciem.

Pierwsza w tym sezonie oprawa Timbers Army, fot. Portland Timbers

Portland Timbers 3:2 Minnesota United

1:0 Alvas Powell (Larrys Mabiala) 20′

2:0 Diego Valeri (Alvas Powell, Cristhian Paredes) 23′

2:1 Darwin Quintero (Carter Manley) 64′

3:1 Fanendo Adi (Cristhian Paredes, Diego Valeri) 74′

3:2 Bill Tuiloma (gol samobójczy)

Zlatan ponownie dał o sobie znać

Po raz pierwszy od dawien dawna mecz Chicago Fire został wyprzedany, a na Toyota Park pojawił się komplet kibiców. Nie dlatego, że gra tam Nemanja Nikolić, a dlatego że do Illinois przyjechał Zlatan Ibrahimović.

Gra Chicago Fire kolejny raz pozostawiała wiele do życzenia. To goście dominowali od samego początku spotkania. Nie potrafili jednak wyjść na prowadzenie, mimo że piłka dwukrotnie lądowała w bramce Sancheza (spalony 6’, gol samobójczy ze spalonego 10’). Grant Lillard rozegrał pierwszy mecz w podstawowej jedenastce i od razu dostał odpowiedzialne zadanie. To właśnie on indywidualnie krył Zlatana. Ibrahimović trafił jednak do bramki Chicago Fire w 45’+1, zapewniając swojej drużynie wygraną, jednak tego gola należy zapisać na konto Bastiana Schweinsteigera.

Druga połowa była znacznie spokojniejsza, do głosu doszli nawet gospodarze. Należy odnotować debiut Jona Bakero w MLS – #5 tegorocznego SuperDraftu. Jak na razie Veljko Paunović daje szanse rookim. Zobaczymy, czy przy tych wynikach wciąż będzie stawiał na młodych.

Chicago Fire 0:1 LA Galaxy

0:1 Zlatan Ibrahimović (Ashley Cole) 45’+1

Golazo Veli i kolejna wygrana LAFC

Tuż przed meczem Jordan Harvey otrzymał pamiątkową tablicę, a kibice podziękowali swojemu byłemu zawodnikowi za wiele lat gry w barwach Whitecaps. Jednak od pierwszego gwizdka sędziego to właśnie nowy klub Harveya, czyli Los Angeles FC wyglądał zdecydowanie lepiej. Brak Keia Kamary w składzie Vancouver Whitecaps zdecydowanie odbił się na grze zespołu. Podobnie brak Tima Parkera (aktualnie NY Red Bulls). Zastępujący go José Aja popełniał wiele błędów, co ciekawe szczególnie pastwił się nad nim Marco Ureña, który w tym meczu zanotował dwie asysty, a LAFC wygrali spotkanie 2:0. Kapitalne trafienie zanotował Carlos Vela.

Vancouver Whitecaps 0:2 Los Angeles FC

0:1 Carlos Vela (Marco Ureña) 59′

0:2 Diego Rossi (Marco Ureña) 70′

Dwyer & Mueller – nowy duet Orlando?

W składzie Philadlephii Union zobaczyliśmy najmłodzą linię obrony w historii ligi: Matthew Real (rookie, wychowanek) – 18, Auston Trusty (rookie, wychowanek) – 19, Jack Elliott (SuperDraft 2017) – 22, Keegan Rosenberry (SuperDraft 2016) – 24; co daje średnią wieku 20,75. W dodatku na początku drugiej połowy kontuzjowanego Jacka Elliotta zmienił 19-letni Mark McKenzie, dla którego był to debiut w MLS. Termin #PlayYourKids nabiera nowego znaczenia. Niesie to jednak ze sobą także spore ryzyko. W końcu to wciąż młodzi chłopcy, którzy popełniają błędy.

Ostatecznie piłkarze Jima Curtina przegrali 0:2 po golach Doma Dwyera i… Chrisa Muellera. #6 SuperDraftu 2018 rozkręca się z meczu na mecz. Chris Mueller po debiutanckim golu w meczu z Portland Timbers trafił do siatki w starciu w Union, ośmieszając obronę rywala. Wydaje się, że z Domem Dwyerem mogą tworzyć ciekawą parę napastników.

Philadelphia Union 0:2 Orlando City

0:1 Dom Dwyer (Sacha Kljestan) 38′

0:2 Chris Mueller 45′

Czerwone Byki skupione na lidze

Dla NY Red Bulls to koniec przygody z Ligą Mistrzów CONCACAF, dlatego Jesse Marsch mógł w końcu wystawić optymalny skład na ligowy mecz z Montrealem Impact. Piłkarze z Kanady nie zachwycają. Wydawało się, że     Víctor Cabrera w końcu rozgrywa dobry sezon, ale po ostatnim meczu z NE Revolution i tym, co zrobił przy pierwszej bramce NY Red Bulls, wydaje się, że pierwsze mecze sezonu były po prostu wyjątkiem.

Ostatecznie NY Red Bulls wygrali 3:1, ale przepiękną bramkę dla Impact strzelił Jeisson Vargas. Nie zmienia to faktu, że Rémi Garde ma powody do zmartwień. Gra jego podopiecznych pozostawia wiele do życzenia. Z taką grą na ten moment mogą jedynie pomarzyć o awansie do play-offów.

A tak prezentowała się oprawa fanów Czerwonych Byków: Luis Robles, czyli „The Ace of Saves”.

fot. NY Red Bulls

NY Red Bulls 3:1 Montreal Impact

1:0 Bradley Wright-Phillips (Florian Valot) 5’

1:1 Jeisson Vargas 33’

2:1 Alejandro Romero Gamarra (Bradley Wright-Phillips) 57’

3:1 Michael Murillo (Kemar Lawrence) 76’

TFC skupieni na CCL, rezerwy przegrały z Rapids

Na mecz z Colorado Rapids poleciały prawdziwe rezerwy Toronto FC. Drużyna Grega Vanneya skupia się teraz na finale Ligi Mistrzów CONCACAF, więc szanse dostali wychowankowie TFC. Debiut w MLS zaliczyli: Ryan Telfer, Liam Fraser czy Julian Dunn-Johnson. Najlepsi odpoczywali przed meczem z Chivas de Gudalajara.

Colorado Rapids wykorzystali fakt, pewnie pokonując rywala. Do siatki już w 2’ trafił Jack Price. Swojego pierwszego gola w tym sezonie strzelił też Shkëlzen Gashi. Na razie był to jedynie rzut karny, ale jeżeli na tym się skończy, to wśród fanów będzie jedno wielkie rozczarowanie, bo stać go na wiele więcej.

fot. Colorado Rapids

Colorado Rapids 2:0 Toronto FC

1:0 Jack Price 2’

2:0 Shkëlzen Gashi (karny) 78’

Sounders w końcu z punktami

Aż do meczu ze Sportingiem KC piłkarze Briana Schmetzera musieli czekać na pierwszego gola i pierwsze punkty w tym sezonie. Brzmi niewiarygodnie, ale jest to szczera prawda. Wydawało się, że Seattle Sounders będą mieli ogromne problemy, bo grali w mocno osłabionym składzie na terenie rywala, który u siebie punktów raczej  nie traci, jednak obie drużyny prezentowały podobny poziom. Warto odnotować powrót Osvaldo Alonso, który w ostatnich miesiącach zmagał się w urazami. W swoim stylu obejrzał żółtą kartkę. Mecz skończył się remisem 2:2, a jedną z ładniejszych bramek strzelił Cristian Roldan, asystę przy tym trafieniu zanotował m.in. jego brat – Alex Roldan. Był to siódmy raz w historii MLS, kiedy w tym samym czasie na boisku przebywało dwóch braci.

Sporting KC 2:2 Seattle Sounders

1:0 Ilie Sánchez (karny) 34’

1:1 Will Bruin (Chad Marshall, Nicolás Lodeiro) 45’+3

1:2 Cristian Roldan (Will Bruin, Alex Roldan) 73’

2:2 Graham Zusi (Jimmy Medranda) 78’

Quakes z Dynamo na remis

SJ Earthquakes rozpoczęli strzelanie w tym meczu (drugi gol w sezonie Magnusa Erikssona), ale to Houston Dynamo sprawiali lepsze wrażenie i w drugiej połowie dwukrotnie pokonali Andrewa Tarbella. W poprzednim sezonie Dynamo mieli poważne problemy ze zdobywaniem punktów na wyjazdach, ale w meczu z The Quakes wyglądało to naprawdę obiecująco. Wtedy na boisku pojawił się Jahmir Hyka, dla którego był to pierwszy występ w sezonie. Jak się okazało, to właśnie on strzelił gola na wagę remisu w 85’.

SJ Earthquakes 2:2 Houston Dynamo

1:0 Magnus Eriksson (Jackson Yueill, Danny Hoesen) 26’

1:1 Tomás Martínez

1:2 Mauro Manotas (Alberth Elis, Tomás Martínez) 63’

2:2 Jahmir Hyka (Quincy Amarikwa) 85’

Pierwsza wygrana D.C., gol w 1’

Do przeprowadzki na Audi Field wciąż zostało trochę czasu, więc D.C. United tułają się po innych stadionach. Z Columbus Crew zagrali na Navy-Marine Corps Memorial Stadium. Nie przeszkodziło im to w strzeleniu gola już w 43 sekundzie. Bramka Ulisesa Segury była trzecim najszybszym trafieniem w historii ligi. Wyprzedzają go tylko Jaime Moreno (40 sekunda, 09.08.1997) i Chris Pontius (31 sekunda, 24.06.2012).

Co ciekawe, w 51’ czerwoną kartkę zobaczył Paul Arriola, a D.C. United utrzymali tę przewagę aż do końca spotkania. Tym samym wygrali pierwszy mecz w tym sezonie. Columbus Crew oddali aż 24 strzały, ale musieli obejść się smakiem.

D.C. United 1:0 Columbus Crew

1:0 Ulises Segura (Paul Arriola, Luciano Acosta) 1’ 

Dominacja to nie wszystko, Dallas wygrywają z NE

Gra NE Revolution pod wodzą Brada Friedela wygląda naprawdę imponująco, ale piłkarze muszą popracować nad konsekwencją i wykończeniem akcji. W meczu z FC Dallas byli przeważającą stroną, ale nie potrafili znaleźć drogi do bramki Jimmy’ego Maurera. Skończyło się na tym, że to właśnie goście strzelili gola i mogli cieszyć się z wygranej. Do siatki trafił Jacori Hayes, dla którego było to debiutanckie trafienie w MLS. Game-winner w wyjazdowym spotkaniu zawsze smakuje wyjątkowo.

Oprawa The Revs, fot. NE Revolution

NE Revolution 0:1 FC Dallas

0:1 Jacori Hayes (Roland Lamah) 76’

Najlepsza jedenastka 7. tygodnia MLS

Sytuacja rookich w 7. tygodniu MLS

Tabela Konferencji Wschodniej

Tabela Konferencji Zachodniej

Autor: Kasia Przepiórka

Redaktor Naczelna | Nie śpię po nocach, bo oglądam piłkę nożną... w USA, a za dnia o tym piszę. Z soccerem na dobre i na złe, od reprezentacji, przez MLS czy USL, aż do ligi uniwersyteckiej. Wbrew pozorom nie jestem szalona, zaglądam też na europejskie boiska (nie tylko w poszukiwaniu młodych talentów nadających się do reprezentacji USA). P.S. To prawda.

Zobacz również

10 życzeń kibica USMNT przed startem europejskich rozgrywek

Europejska piłka wraca do życia, a to oznacza, że do gry wracają również Jankesi i ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Discover more from Amerykańska Piłka

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading