#5 Amerykański Lot Przepiórki

Nie było mnie tu tak dawno, że aż wstyd. Na pocieszenie mogę tylko napisać, że bardzo często tak to właśnie u nas wygląda. Przez długi czas na stronie internetowej jest cisza, a potem ruszamy z kilkoma projektami i wszędzie nas pełno. I tak, możecie to traktować jako małą zapowiedź czegoś większego. Stay tunned i przechodzimy do sedna!
***
W niedzielę o 22:00 kończymy sezon regularny Major League Soccer. Rozgrywki piłkarskie za oceanem są niezwykle intensywne, ale w tym roku pierwszy raz mamy do czynienia z tak wymagającym sezonem: po pierwsze sezon regularny kończy się już 6 października, finał MLS Cup zostanie rozegrany przed listopadową przerwą reprezentacyjną, do tego doszedł w tym sezonie Złoty Puchar CONCACAF, Copa America, Puchar Narodów Afryki, Mistrzostwa Świata U-20 czy ten nieszczęsny twór zwany Leagues Cup (więcej). Na każdej z tych imprez mieliśmy reprezentantów MLS, a przerwy podczas sezonu praktycznie nie uświadczyliśmy. Bądźmy poważni i nie liczmy już tej przerwy na dwie pierwsze kolejki fazy grupowej Gold Cup.
Jakoś nie mogę się przestawić, że już w ten weekend kończymy sezon regularny i pożegnamy się z częścią drużyn i zawodników. Zabójcze tempo, nieprzewidywalność i emocje do samego końca. Bardzo się cieszę, że jeszcze sporo kwestii nie zostało rozstrzygniętych. Wciąż trwa walka o play-offy na Zachodzie, a o ostatnie dwa miejsca walczą Portland Timbers, FC Dallas, SJ Earthquakes i Colorado Rapids. Do tego Los Angeles FC cały czas mogą pobić rekord NY Red Bulls (71 punktów w sezonie regularnym) z poprzedniego sezonu, ale warunkiem jest wygrana z Colorado Rapids. W tym samym meczu kolejny rekord może pobić Carlos Vela. Meksykanin tydzień temu strzelił 31. gola w sezonie regularnym, wyrównując tym samym wynik Josefa Martineza z poprzedniego roku. Nie spodziewałam się, że już w następnym sezonie będziemy mówili o zepchnięciu króla z tronu, ale podobnie było z rekordem Toronto FC, który rok później pobili NY Red Bulls. To jest właśnie całe piękno MLS: to, co wydaje się niemożliwe, w tej lidze jest naprawdę wielce prawdopodobne. Zatem życzę sobie i Wam, żeby Decision Day spełniło wszystkie nasze oczekiwania i żeby było to piękne zwieńczenie tego szalonego sezonu MLS.
***
Wspomniałam, że nie mogę przyzwyczaić się do tak szybkiego zakończenia sezonu regularnego MLS w tym roku. Prawda jest taka, że jeszcze trudniej jest mi sobie wyobrazić tę ligę bez kilku legend, które towarzyszyły mi od samego początku takiej naprawdę prawdziwej przygody z piłką nożną za oceanem. W poprzednim roku karierę zakończył Clint Dempsey, w środku sezonu buty na kołku zawiesił Chad Marshall czy Tony Beltran, na początku roku Tim Howard, Nick Rimando czy DaMarcus Beasley ogłosili, że żegnają się z profesjonalną piłką po zakończeniu sezonu, niedawno do tego grona dołączył Michael Parkhurst, a w kolejce będą ustawiać się kolejni zawodnicy, których mocno utożsamiam z tą ligą. I choć doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że taka jest po prostu kolej rzeczy, a MLS cały czas rozwija się niesamowitym tempie i część nowych kibiców kojarzy te rozgrywki głównie z młodymi gwiazdami z Ameryki Południowej, wychowankami akademii czy piłkarzami, którzy spokojnie poradziliby sobie w najlepszych ligach na świecie, to mam jednak ogromny sentyment do tych, którzy stanowili o sile Major League Soccer na samym początku jej istnienia i rozwijali się razem z nią. Jestem fanką tego, w którą stronę MLS idzie, ale jestem przekonana, że w nadchodzącej przyszłości będę z łezką w oku wspominała weteranów, którzy nie grali w tej lidze tylko za tzw. zasługi, ale rzeczywiście stanowili wartość dodaną dla swoich zespołów. A już w szczególności widząc takie obrazki.
2019 Team Photo Day ft. @ChadMarshall14
— Seattle Sounders FC (@SoundersFC) September 26, 2019
***
Wbrew pozorom nie oglądam tylko piłki za oceanem i nie skupiam się wyłącznie na MLS, USL czy lidze uniwersyteckiej, więc bardzo mnie cieszy, że z roku na rok mogę obserwować coraz więcej Jankesów w europejskich drużynach. W zasadzie jestem w stanie stworzyć sobie tygodniową listę meczów do obejrzenia z najlepszych lig na świecie, włączając w to europejskie puchary, gdzie przy okazji będę mogła obserwować Amerykanów czy byłych piłkarzy MLS. Jeszcze kilka lat temu było to niemożliwe i pozostawało raczej w strefie marzeń. Dzisiaj mogę śledzić młodych Jankesów w najlepszych młodzieżowych drużynach Europy, nie mówiąc już o reszcie, która reprezentuje topowe zespoły na Starym Kontynencie. Miłym dodatkiem jest również Jesse Marsch na stanowisku trenera Salzburga, który w ostatnich tygodniach daje się poznać szerszemu gronu kibiców, a ja jestem zadowolona, że zachwycałam się nim jeszcze za czasów prowadzenia NY Red Bulls. To taki kolejny plusik i zaleta regularnego oglądania Major League Soccer.
Jesse Marsch running to the corner to celebrate with his players in front of the away end at Anfield, after Salzburg had temporarily equalized.
No matter the final result, an awesome moment for the first American manager in the Champions League.#LFCFCS #UCL #RBSalzburg 👏👏 pic.twitter.com/e2UpZzhUcV
— Joga Bonito (@Jasoninho10) October 2, 2019
***
Na dzisiaj to by było na tyle, lądujemy i wkrótce widzimy się przy kilku innych projektach. Pozdrawiam cieplutko i życzę pasjonującego Decision Day.