1173151578.jpg.0

Nie było mnie tu tak dawno, że aż wstyd. Na pocieszenie mogę tylko napisać, że bardzo często tak to właśnie u nas wygląda. Przez długi czas na stronie internetowej jest cisza, a potem ruszamy z kilkoma projektami i wszędzie nas pełno. I tak, możecie to traktować jako małą zapowiedź czegoś większego. Stay tunned i przechodzimy do sedna!

***

W niedzielę o 22:00 kończymy sezon regularny Major League Soccer. Rozgrywki piłkarskie za oceanem są niezwykle intensywne, ale w tym roku pierwszy raz mamy do czynienia z tak wymagającym sezonem: po pierwsze sezon regularny kończy się już 6 października, finał MLS Cup zostanie rozegrany przed listopadową przerwą reprezentacyjną, do tego doszedł w tym sezonie Złoty Puchar CONCACAF, Copa America, Puchar Narodów Afryki, Mistrzostwa Świata U-20 czy ten nieszczęsny twór zwany Leagues Cup (więcej). Na każdej z tych imprez mieliśmy reprezentantów MLS, a przerwy podczas sezonu praktycznie nie uświadczyliśmy. Bądźmy poważni i nie liczmy już tej przerwy na dwie pierwsze kolejki fazy grupowej Gold Cup.

Jakoś nie mogę się przestawić, że już w ten weekend kończymy sezon regularny i pożegnamy się z częścią drużyn i zawodników. Zabójcze tempo, nieprzewidywalność i emocje do samego końca. Bardzo się cieszę, że jeszcze sporo kwestii nie zostało rozstrzygniętych. Wciąż trwa walka o play-offy na Zachodzie, a o ostatnie dwa miejsca walczą Portland Timbers, FC Dallas, SJ Earthquakes i Colorado Rapids. Do tego Los Angeles FC cały czas mogą pobić rekord NY Red Bulls (71 punktów w sezonie regularnym) z poprzedniego sezonu, ale warunkiem jest wygrana z Colorado Rapids. W tym samym meczu kolejny rekord może pobić Carlos Vela. Meksykanin tydzień temu strzelił 31. gola w sezonie regularnym, wyrównując tym samym wynik Josefa Martineza z poprzedniego roku. Nie spodziewałam się, że już w następnym sezonie będziemy mówili o zepchnięciu króla z tronu, ale podobnie było z rekordem Toronto FC, który rok później pobili NY Red Bulls. To jest właśnie całe piękno MLS: to, co wydaje się niemożliwe, w tej lidze jest naprawdę wielce prawdopodobne. Zatem życzę sobie i Wam, żeby Decision Day spełniło wszystkie nasze oczekiwania i żeby było to piękne zwieńczenie tego szalonego sezonu MLS.

***

Wspomniałam, że nie mogę przyzwyczaić się do tak szybkiego zakończenia sezonu regularnego MLS w tym roku. Prawda jest taka, że jeszcze trudniej jest mi sobie wyobrazić tę ligę bez kilku legend, które towarzyszyły mi od samego początku takiej naprawdę prawdziwej przygody z piłką nożną za oceanem. W poprzednim roku karierę zakończył Clint Dempsey, w środku sezonu buty na kołku zawiesił Chad Marshall czy Tony Beltran, na początku roku Tim Howard, Nick Rimando czy DaMarcus Beasley ogłosili, że żegnają się z profesjonalną piłką po zakończeniu sezonu, niedawno do tego grona dołączył Michael Parkhurst, a w kolejce będą ustawiać się kolejni zawodnicy, których mocno utożsamiam z tą ligą. I choć doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że taka jest po prostu kolej rzeczy, a MLS cały czas rozwija się niesamowitym tempie i część nowych kibiców kojarzy te rozgrywki głównie z młodymi gwiazdami z Ameryki Południowej, wychowankami akademii czy piłkarzami, którzy spokojnie poradziliby sobie w najlepszych ligach na świecie, to mam jednak ogromny sentyment do tych, którzy stanowili o sile Major League Soccer na samym początku jej istnienia i rozwijali się razem z nią. Jestem fanką tego, w którą stronę MLS idzie, ale jestem przekonana, że w nadchodzącej przyszłości będę z łezką w oku wspominała weteranów, którzy nie grali w tej lidze tylko za tzw. zasługi, ale rzeczywiście stanowili wartość dodaną dla swoich zespołów. A już w szczególności widząc takie obrazki.

***

Wbrew pozorom nie oglądam tylko piłki za oceanem i nie skupiam się wyłącznie na MLS, USL czy lidze uniwersyteckiej, więc bardzo mnie cieszy, że z roku na rok mogę obserwować coraz więcej Jankesów w europejskich drużynach. W zasadzie jestem w stanie stworzyć sobie tygodniową listę meczów do obejrzenia z najlepszych lig na świecie, włączając w to europejskie puchary, gdzie przy okazji będę mogła obserwować Amerykanów czy byłych piłkarzy MLS. Jeszcze kilka lat temu było to niemożliwe i pozostawało raczej w strefie marzeń. Dzisiaj mogę śledzić młodych Jankesów w najlepszych młodzieżowych drużynach Europy, nie mówiąc już o reszcie, która reprezentuje topowe zespoły na Starym Kontynencie. Miłym dodatkiem jest również Jesse Marsch na stanowisku trenera Salzburga, który w ostatnich tygodniach daje się poznać szerszemu gronu kibiców, a ja jestem zadowolona, że zachwycałam się nim jeszcze za czasów prowadzenia NY Red Bulls. To taki kolejny plusik i zaleta regularnego oglądania Major League Soccer.

***

Na dzisiaj to by było na tyle, lądujemy i wkrótce widzimy się przy kilku innych projektach. Pozdrawiam cieplutko i życzę pasjonującego Decision Day.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *