Występy Interu Miami w inauguracyjnym, pandemicznym sezonie 2020, pozostawiły kibiców Czapli z dużym niedosytem. Po spektakularnym falstarcie zespołu, który od momentu powstania lansowany był na „nowe LA Galaxy”, ekskluzywną markę mającą przyciągać do MLS największe gwiazdy światowego futbolu, fani oczekiwali świeżego startu i wielu powodów do radości w sezonie 2021. Miniony rok przyniósł jednak niemalże wyłącznie kolejne rozczarowania.
Rok 2021 rozpoczął się od zmiany na stanowisku trenera, które po Diego Alonso objął Phil Neville, dotychczasowy selekcjoner kobiecej reprezentacji Anglii. Były obrońca Manchesteru United i Evertonu, ze stosunkowo niewielkim doświadczeniem na ławce trenerskiej, został postawiony przed dużym wyzwaniem poukładania gry Interu – wyzwaniem, któremu do tej pory nie sprostał. Początek sezonu był w wykonaniu zawodników Interu bardzo słaby. W pierwszych 13 spotkaniach zanotowali tylko dwa(!) zwycięstwa przy aż ośmiu porażkach. W końcu jednak, po przegranej aż 0:5 przed własną publicznością z New England Revolution, Inter zaczął punktować. Analizując same wyniki, łatwo dojść do wniosku, że to ten wylany na głowę zimny kubeł wody podziałał mobilizująco na rozgrzanych słońcem południowej Florydy piłkarzy, jednak prawda jest o wiele bardziej prozaiczna. Gra Interu nie uległa żadnym znaczącym zmianom, a regularne zdobycze punktowe były raczej efektem korzystnego terminarza rozgrywek, zgodnie z którym pośrodku sezonu drużyna z Miami mierzyła się z najsłabszymi ekipami tej kampanii. Dość powiedzieć, że trwająca na przełomie sierpnia i września seria aż sześciu spotkań bez porażki, po której wśród kibiców na nowo rozpaliły się nadzieje na awans do play-offów, została brutalnie przerwana przegranymi 0:4 z New York Red Bulls i 1:5 z Nashville SC. W tym sezonie Inter regularnie radził sobie nieźle tylko ze słabeuszami, natomiast potyczki z solidnymi przeciwnikami często kończyły się bolesną lekcją futbolu. Sądzę, że z czystym sumieniem można powiedzieć, że w sezonie 2021 Inter Miami okazał się najlepszym z najsłabszych.
Zawiodły wszystkie formacje: często dziurawa, grająca niedokładnie i nadmiernie ostro obrona (Leandro Gonzalez Pirez uzbierał aż 15 żółtych kartek – rekord sezonu), wyjątkowo nieskuteczny atak, ale przede wszystkim zupełnie nieobecna druga linia. Neville dużo eksperymentował z taktyką, w szczególności w zakresie ustawienia formacji obronnej, wahając się pomiędzy formacją 4-2-3-1 a 3-4-2-1 (przechodzące w 5-2-2-1). Oba modele taktyczne zakładały wykorzystanie bocznych sektorów boiska do wyprowadzania ataków, co nie przynosiło jednak pożądanych skutków, a do tego pozostawiało zespół z dziurą pośrodku pola gry. O ile po prawej stronie do dyspozycji trenera pozostawał zawsze gotowy do gry na pełnych obrotach Lewis Morgan, tak po lewej trzeba było zadowolić się tym co do zaoferowania mają 32-letni Kieran Gibbs i zaledwie rok młodszy Brek Shea. Generałem środkowej strefy boiska, zawodnikiem przerastającym otaczających go graczy o kilka klas, powinien być rzecz jasna urzędujący mistrz świata, jeden z głównych winowajców finansowych kłopotów Interu – Blaise Matuidi, ale on sam ewidentnie stracił zainteresowanie grą w piłkę nożną. Pomimo widocznego gołym okiem całkowitego braku zaangażowania w zespół zarówno na boisku, jak i poza nim, Matuidi zagrzał sobie stałe miejsce w pierwszym składzie u Neville’a. Jego obecność nie tylko nic nie wnosiła, ale także w znaczącym stopniu przyczyniała się do pogorszenia jakości gry całego zespołu. Od początku sezonu Interowi wyraźnie brakowało charyzmatycznego lidera, w szczególności, że Phil Neville podjął dziwaczną decyzję o wyznaczeniu aż 4 kapitanów. Z tej decyzji wycofał się jednak stosunkowo szybko i oddał opaskę kapitana Brazylijczykowi Gregore. Nie obarczając losu winą za niepowodzenia zespołu, należy jednak również wspomnieć o licznych kontuzjach, które znacząco ograniczały personalne wybory trenera na poszczególnych pozycjach. Ze względu na braki kadrowe konieczne okazało się nawet zastosowanie Extreme Hardship Rule i wypożyczenie do pierwszego zespołu Aime Mabiki z Fort Lauderdale CF. Najbardziej pokrzywdzony okazał się Robbie Robinson, młody, obiecujący napastnik, który seryjnie łapał zarówno drobne jak i bardziej poważne urazy, a każdy kolejny powodował u niego spadek pewności w grze.
W minionym sezonie poza boiskiem było nierzadko ciekawiej niż na nim. Początek sezonu to też początek współpracy z dealerem motoryzacyjnym AutoNation, a w jej ramach zmiana nazwy stadionu na DRV PNK Stadium (czyt. drive pink stadium).
We wrześniu na meczowych koszulkach Interu Miami po raz pierwszy pojawiło się logo sponsora – XBTO, firmy z rynku kryptowalut. Co w Europie może zaskakiwać, amerykańscy fani przyjęli ten fakt bardzo entuzjastycznie. Już po zakończeniu sezonu, w grudniu, Inter zyskał kolejnego partnera biznesowego – tym razem z branży technologii oprogramowania – XMANNA, którego logo pojawi się na prawym rękawie strojów meczowych.
The future of fútbol. The future of finance. 🚀 🌕#InterMiamiCF is proud to partner with #XBTO, global leader in crypto finance as our first front of jersey partner.
Learn more: https://t.co/DoqAvsNpk8 pic.twitter.com/lLqn0ZM1n8
— Inter Miami CF (@InterMiamiCF) September 15, 2021
W maju gruchnęła wiadomość o nałożonych na zespół karach za naruszenie zasad opłacania zawodników. Wiele już napisano i powiedziano, więc pozwolę sobie nie rozwijać tego bolesnego tematu. Pozytywnym posunięciem finansowym, korzystnym z punktu widzenia spójności wizji i zarządzania klubem był z kolei wykup udziałów Interu przez Beckhama i braci Mas od poprzednich współwłaścicieli.
Podsumowując sezon, szczególną uwagę należy poświęcić zawodnikom ze statusem Designated Player. Wszyscy troje mają jedną wspólną cechę – żaden nie dał drużynie tyle, ile można było się po nich spodziewać. O Matuidim nie ma sensu opowiadać więcej, niż zostało dotychczas napisane; jednym słowem – sabotażysta. Wszystko wskazuje jednak na to, że Francuz pozostanie w Miami na kolejny sezon. Niewiele większy wkład w wysiłki drużyny miał w tym roku Rodolfo Pizarro. Zaledwie 3 bramki i 7 asyst, a do tego brak pewnego miejsca w pierwszym składzie, to absolutnie za mało jak na DP. Co gorsza, po zakończeniu sezonu zasadniczego, Pizarro infantylnie, publicznie okazał swoją niechęć do Gonzalo Higuaina lajkując twitty kibiców krytykujące Argentyńczyka. Kibice z radością przyjęli niepotwierdzone oficjalnie, ale jednak wysoce wiarygodne wieści o wypożyczeniu Pizarro z opcją wykupu do jego poprzedniego klubu – meksykańskiego CF Monterrey. Być może pozwoli to na zwolnienie jego slotu DP. W końcu niekwestionowana największa gwiazda Interu, Gonzalo Higuain – nieco ociężały, często sfrustrowany, z problemami dotyczącymi formy fizycznej, a jednak jednocześnie najlepszy strzelec i asystent zespołu. Od zawodnika tej klasy, nawet w wieku 34 lat oczekuje się znacznie więcej, co jednak nie oznacza, że Pipita na tle drużyny wyglądał źle. Wręcz przeciwnie, jako jedyny nie tylko poprawnie wywiązywał się ze swojego podstawowego zadania, jakim jest strzelanie bramek, ale także schodził niżej, do rozegrania, czego efektem było aż 9 asyst, czyli całkiem niezły wynik jak na tradycyjną, typową dziewiątkę. W przeciwieństwie do swojego starszego brata Federico, który w ostatnim domowym meczu Interu (notabene przeciwko obecnym Mistrzom MLS) zakończył karierę, wydaje się, że Gonzalo nie zawiesza jeszcze butów na kołek i będziemy oglądać go na DRV PNK Stadium także w sezonie 2022.
Gonzalo and Federico Higuain of #intermiamicf both scored goals tonight in their club's 2-1 win vs. Philadelphia Union.
It is the first time in #MLS history two brothers scored goals in the same game.— MLS Communications (@MLS_PR) April 25, 2021
Wydaje się, że za najlepszego młodego zawodnika i największe odkrycie sezonu 2021 należy uznać wypożyczonego w lipcu z Aston Villi Indianę Vassileva. 20-letni Amerykanin dostawał szanse głównie z ławki, jednak jeśli powróci do Miami na kolejny sezon – a biorąc pod uwagę fakt, że znalazł się w gronie zawodników chronionych w ramach Expansion Draft dla Charlotte FC, jest to stosunkowo prawdopodobne – można spodziewać się po nim wiele dobrego, w szczególności że jest gotowy do gry zarówno jako napastnik, jak i skrzydłowy. W tym sezonie zaliczył trzy trafienia, w tym gola na wagę zwycięstwa z Nashville SC w ostatniej minucie spotkania.
👀 Rodolfo Pizarro continued to lash out against Gonzalo Higuain this morning by liking even more tweets that were critical of the Argentine.
These are probably the most pointed remarks he has liked yet.#InterMiamiCF #MLS pic.twitter.com/c7NEVNNY2e
— Franco Panizo (@FrancoPanizo) November 12, 2021
Największym rozczarowaniem jest natomiast Ryan Shawcross, który miał zamienić deszczowe Stoke na słoneczne Miami po to, aby wzmocnić defensywę Interu swoją nieustępliwością i olbrzymim doświadczeniem. Skończyło się na występie w zaledwie 12 spotkaniach, jednej czerwonej kartce i kontuzji, która prawdopodobnie zakończy jego karierę. Wydaje się, że piłkarska emerytura to najlepsze rozwiązanie i dla Shawcrossa i dla Interu.
Jeśli chodzi o wskazanie najlepszego zawodnika minionego sezonu, najuczciwiej byłoby tu wyróżnić tego dwunastego. La Familia udowodniła, że niezależnie od wyników, wytrwale wspiera swoich ulubieńców, zapewniając głośny doping u siebie i na wyjeździe. Warto zaznaczyć, że mieszczący 18.000 widzów DRV PNK Stadium znajduje się w Fort Lauderdale, ponad 40 km od centrum Miami, a każdy mecz domowy oglądało na nim średnio aż 13.847 kibiców (~77% zapełnienia). Czysto piłkarsko, tytuł najlepszego zawodnika należy się jednak Gonzalo Higuainowi. Czy jego poziom był satysfakcjonujący? Nie. Czy był w Interze ktoś lepszy? Niestety też nie.
Raise your hand if you’re proud to be a part of the most inclusive and diverse supporters group in MLS 🙋♂️ Happy Tuesday Siege Fam 😎 #LaFamiliaIMCF pic.twitter.com/8mnxPpZ372
— The Siege Supporters Club (@SiegeMiami) November 2, 2021
Oczekiwania na następny sezon są proste – przebudować skład i wywalczyć play-offy. Wśród kibiców panuje konsensus, że Neville powinien pozostać w klubie i konsekwentnie realizować swoją koncepcję gry. Jako główny trener jest przejrzysty, prowadzi otwarty dialog z kibicami, dość racjonalnie tłumaczy podejmowane decyzje i kiedy trzeba, przyznaje się do błędów. W Miami nie dojdzie zatem raczej do rewolucji. Z perspektywy kibica, należy życzyć sobie, aby 2022 rok został zapamiętany za coś więcej, niż debiut długo wyczekiwanych różowych koszulek meczowych.