Newsy
Strona główna / MLS / Aktualności / Mordercza grupa B

Mordercza grupa B

Kostaryka 2:2 Jamajka

13’ Garath McCleary (Kemar Lawrence)

33’ Roy Miller (David Ramírez, Bryan Ruiz)

37’ David Ramírez (Celso Borges)

48’ Jobi McAnuff

Pierwszy mecz grupy „B” był niezwykle ważny dla obu drużyn, w konsekwencji dalszych zmagań na mistrzostwach, dlatego w pierwszych minutach nie obserwowaliśmy porywającego widowiska. Daleki wyrzut z autu Kemara Lawrence’a wywołujący ogromne zamieszanie w szykach obronnych otworzył (jak się później okazało) wspaniałe widowisko. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:1 dla reprezentacji Kostaryki i chyba każdy widz przybyły tego dnia na StabHub Centre nie żałował kilku dolarów, które wyłożył, aby dostać się na stadion. W drugich 45 minutach meczu coraz bardziej zagłębiała się przewaga The Reggae Boyz, którzy pod koniec spotkania mogli kilkukrotnie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Salwador 0:0 Kanada

W zasadzie na próżno było szukać w tym starciu faworyta. Wiele osób pisało, że piłkarze z kraju Klonowego Liścia nie powinni mieć problemów z pokonaniem o wiele mniej uznanego przeciwnika. Mecz nie tylko nie potwierdził tych doniesień, on je obalił. La Selecta grali jak z nut, ich futbol chciało się oglądać. Mimo często mniejszych umiejętności wola walki i siła z trybun (Salwadorscy kibice zdominowali trynuny) dawała zamierzone efekty. La Azul mieli o wiele więcej sytuacji od swoich przeciwników, jednak to 20-letni reprezentant Kanady Cyle Larin miał najlepszą okazję. Po podaniu w 36 minucie znalazł się oko w oko z bramkarzem Cuscatlecos Derbym Carrillo, wyminął go i mając całkowicie pustą bramkę strzelił Panu Bogu w okno.

Jamajka 1:0 Kanada

92’ Rodolph Austin (Garath McCleary)

Na BBVA Compass Stadium obie reprezentacje od początku meczu miały chrapkę na zwycięstwo. Podopieczni Winfrieda Schäfera weszli w to spotkanie zdecydowanie lepiej i taki obraz gry utrzymał się do końca. Napastnicy z Kanady zostali zdominowani przez jamajskich stoperów, skrzydłowi pomocnicy przez bocznych obrońców, jednak ubiegłoroczni mistrzowie Karaibów przez długi czas nie mogli znaleźć recepty na zwycięstwo za sprawą dobrze dysponowanego w tym meczu Kenny’ego Stamatopoulosa. Dużym problemem była też gra zespołowa, gdyż większość akcji Jamajczycy kończyli indywidualnie (z przeciętnym skutkiem). Kiedy wydawało się, że widowisko skończy się bezbramkowym remisem, Garath McCleary po raz kolejny błysnął swoim geniuszem. Widząc ogromną lukę w środku pola karnego przeciwnika, dośrodkował na głowę wbiegającego w pustą przestrzeń Rodolpha Austina, który mocnym strzałem nie dał szans doświadczonemu bramkarzowi.

Kostaryka 1:1 Salwador

61’ Bryan Ruiz (Álvaro Saborio)

92’ Dustin Corea (Arturo Álvarez)

Kostarykańczycy wiedzieli, że aby wygrać grupę i wyprzedzić rozpędzoną jamajską lokomotywę, będą musieli pokonać Salwador. Początkowo podopieczni Paulo Césara Wanchope konsekwentnie budowali swoje ataki i realizowali przedmeczową taktykę, lecz po kilku groźnych sytuacjach piłkarze La Selecty przeżyli na boisku transformację. Grali po prostu swoje i wykorzystywali fakt, że są zdecydowanie najbardziej zgranym zespołem w tej grupie (a kto wie może i na całych mistrzostwach). Budowali zgrabne szybkie akcje, których  Los Ticos przewidzieć nie mogli. Na drugą połowę obie ekipy wyszły mocno podbudowane i pełne wiary w swoje możliwości. Jak możecie się państwo domyśleć był to jak na razie chyba najciekawszy mecz mistrzostw. W 61 minucie padła pierwsza bramka tego meczu, ale nie zniechęciło to Salwadorczyków w najmniejszym stopniu. Nawet wręcz przeciwnie ich ataki stawały się coraz szybsze, aż w drugiej minucie doliczonego czasu wyrównali, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Na trybunach wybuchł szał radości. Piękny mecz, w którym obie drużyny zasłużyły na końcowy rezultat.

Jamajka 1:0 Salwador

72’ Garath McCleary

Przyznam, że przed mistrzostwami myślałem o tym meczu jako o formalności, którą dopełnią Jamajczycy, walcząc bark w bark z Kostaryką o pierwsze miejsce w grupie. Za co kocham futbol? Za nieprzewidywalność. Salwadorczycy przyjechali do Toronto wygrać i walczyli, aby to uczynić. To samo tyczy się The Reggae Boyz, którzy przyjechali, aby ukazać swoją dominację w grupie. Sportowa ambicja obu drużyn doprowadziła do tego, że na BMO Field obserwowaliśmy kolejny heroiczny pojedynek. Już w pierwszym kwadransie obserwowaliśmy wiele ciekawych akcji na obydwóch połowach, w późniejszym minutach było już tylko lepiej. W trakcie pierwszych dwudziestu minut dwóch podstawowych piłkarzy doznało kontuzji! Ten fakt pokazuje jak ważny był to mecz. W wypadku Salwadoru o życie, w wypadku Jamajki o prestiż i wyjście z morderczej grupy jako „1”. W drugiej połowie piłkarze w żółto-czarnych koszulkach uspokoili grę (aż ciężko w to uwierzyć), a panowie niebiesko-białych strojach wręcz przeciwnie. Starali się ukuć obronę liderów tabeli jak tylko mogli, ale na nic to się zdało, bo między słupkami stał wybitny w tym meczu: rezerwowy bramkarz Ryan Thompson. Kropkę nad „i” w 72 minucie postawił nie kto inny jak Garath McCleary. Końcówka meczu to już futbol totalny w wykonaniu podopiecznych Alberto Roca’i, który został zmieciony przez niezwykle dojrzałych w tym spotkaniu Jamajczyków.

Kanada 0:0 Kostaryka

Kostaryce wystarczył bezbramkowy remis, Kanada musiała wygrać. Mogą się państwo domyśleć jak wyglądała gra w pierwszych trzech kwadransach. Los Ticos zupełnie niewyraźni z przebłyskami solidnej gry byli skupieni na bronieniu korzystnego wyniku. Kanada nie miała nic do stracenia. Benito Floro ustawił swoich zawodników ofensywnie, jednocześnie zbyt zachowawczo, aby całkowicie zdominować ten mecz. Paulo César Wanchope solidnie przepracował 15-minutową przerwę i na drugą połowę wyszła zupełnie inna Kostaryka. W końcu przypominali zespół z ubiegłorocznego mundialu, w którym sensacyjne pokonali chociażby reprezentację Urugwaju czy Włoch. Przejęli inicjatywę w drugiej połowie i nie wygrali tylko przez świetnego bramkarza Kyriakosa Stamatopoulosa, który podczas tych mistrzostw był zdecydowanie najjaśniejszym punktem Kanadyjczyków.

Reprezentacja Ilość meczy Liczba zdobytych punktów
Jamajka 3 7
Kostaryka 3 3
Salwador 3 2
Kanada 3 2

Podsumowanie:

Jamajka: Zespół, który w pełni zasłużył na pierwsze miejsce w grupie. Bardzo przyszłościowa reprezentacja, która może namieszać w fazie pucharowej mistrzostw. Liczę na to, że utrzymają wysoką formę i będą grali swoją piłkę. Tak tą piłkę, którą zdarza się krytykować za to, że jest momentami samolubna i bardzo nieskładna. Drodzy państwo tacy są Jamajczycy. Uśmiechnięci, szczęśliwi, momentami niezgrabni i zbyt ambitni. Żywię do nich ogromną sympatię i serdecznie życzę im miejsca w pierwszej czwórce, a nawet i zdobycia mistrzostwa, które jest w ich zasięgu.

Kluczowa postać: Garath McCleary – bez niego nie ma tej reprezentacji. Jego żywiołowe rajdy, dośrodkowanie i połączenie gry siłowej z niezwykłą wyobraźnią podnoszą atrakcyjność meczu o kilka punktów procentowych. Dodatkowo trzeba wyróżnić Gilesa Barnesa, który haruje jak wół, aby kreować okazję kolegom z drużyny.

Najbardziej zawiódł: Darren Mattocks – ciężko wybrać zawodnika, który zagrał źle przy tak wysokiej formie Jamajczyków, ale jak miałbym wybierać byłby nim właśnie napastnik Vancouver. Momentami nie pasuje do koncepcji żwawej piłki The Reggae Boyz i staje się piątym kołem u wozu. Powinien poświęcić więcej czasu na wpasowanie się do drużyny , bo w niedługim czasie może być zastąpiony chociażby Michaelem Seatonem.

Kostaryka: Ciężko cokolwiek napisać o Kostaryce. Myślałem, że Paulo César Wanchope będzie ciągnął koncepcję Jorga Luisa Pinto, która zdała egzamin na brazylijskim mundialu, jednak się myliłem. Nie mówię, że Los Ticos grają źle. Absolutnie… Grają po prostu przeciętnie, nie ma w tym wszystkim błysku i finezji, a przede wszystkim nie ma… Joela Campbella, który niszczył wszystkich jak buldożer podczas mistrzostw świata. Dajmy czas 39-letniemy selekcjonerowi, bo zrobił pierwszy krok. Może nie w świetnym stylu, ale mężczyznę nie poznaje się po tym jak zaczyna, a jak kończy.

Kluczowa postać: Bryan Ruiz – mimo wszystko ten zawodnik zasługuje na miano wyróżniającego się w swojej reprezentacji. W ciężkich momentach bierze odpowiedzialność na swoje barki i jest prawdziwym liderem. Na drugim miejscu postawiłbym Álvaro Saborio, czyli kostarykańskiego „Jokera” z ławki. Rezerwowy napastnik wchodzi na boisko po czym jak gdyby nigdy nic szaleńczo naciera na pole karne przeciwnika, kreując partnerów.

Najbardziej zawiódł: Joel Campbell – gwiazda zeszłorocznych mistrzostw, której skrzydła podciął Arsène Wenger, zamykając mu drogę do rozwoju. W wypadku pierwszego meczu z Jamajką zabrakło go, był zupełnie niewidoczny. Drugi mecz wyglądał minimalnie lepiej, ale po tym zawodniku można było spodziewać się zdecydowanie więcej.

Salwador: Mimo zaledwie dwóch punktów zespół grający ładną piłkę. W każdym meczu byli skazywani na porażkę, a z każdego meczu (nawet przegranego z Jamajką) wychodzili z podniesionymi głowami. Grali dużo lepiej od Kostaryki i można żałować, że już ich nie zobaczymy na tych mistrzostwach. Albert Roca zrobił bardzo wiele i trzeba mu oddać hołd za to, że z drużyny, na którą zupełnie nikt nie stawiał, zrobił mocną reprezentację grającą przy tym bardzo efektownie. Jeżeli Salwadorczycy dalej będą szli dobrą drogą za kilka lat mogą poważnie namieszać na arenie międzynarodowej.

Kluczowa postać: W wypadku tej drużyny wyróżnianie jednego zawodnika byłoby nierozsądne. Fenomen Salwadoru polega na tym, że dobrze grał cały zespół, a nie tylko jeden zawodnik. To właśnie wyróżniało tą drużynę na tle jej przeciwników.

Najbardziej zawiódł: Brak skuteczności – Piłkarze Salwadoru stworzyli mnóstwo okazji, których nie potrafili wykorzystać. W trzech meczach zdobyli tylko jedną bramkę i w głównej mierze to mogło zadecydować, o tym, że nie przeszli do fazy pucharowej.

Kanada: Największe rozczarowanie mistrzostw? Nie rozpatrywałbym tego w tak dużych słowach. Kanadyjczycy nie mieli tak prostych przeciwników jak chociażby Honduras, który był murowanym kandydatem do wyjścia z grupy. Zabrakło szczęścia? Również nie to było przyczyną porażki. Kanadyjczycy byli najprościej w świecie najsłabsi. Z żadnym z przeciwników nie pokazali swojej wyższości, mimo to do końca mieli szanse na awans. Ciężko również rozpatrywać ich szanse na przyszłość. Na ten moment, nie są faworytem do awansu na kolejny mundial w 2018 roku.

Kluczowa postać: Kyriakos Stamatopoulos – jeżeli można kogokolwiek wyróżnić w Kanadzie, to właśnie 35-letniego bramkarza. Do końca dawał nadzieję swoim rodakom na to, że mogą jeszcze zawalczyć w fazie pucharowej. W każdym swoim meczu błysnął ogromną klasą.

Najbardziej zawiódł: Cyle Larin – ciężko zwalać całą winę na 20-latka, ale gdyby trafił 200% sytuację w pierwszym meczu Kanada najprawdopodobniej grała by dalej. Te mistrzostwa były dla młokosa zimnym prysznicem i pokazały, ile jeszcze pracy przed tym młodym snajperem.

Autor: Wiktor Sobociński

https://www.amerykanskapilka.pl/wp-content/uploads/2015/05/logoameryka.jpg
Zastępca Redaktora Naczelnego | Pochodzi z Bydgoszczy i mimo młodego wieku o sporcie w USA wie bardzo dużo. Sportem interesuje się od dziecka i żadnej dyscyplinie nie zamyka drzwi – ot, to fan sportu jak się zowie. Z MLS związany formalnie od 2014 roku, jednak historii tej znajomości należy się doszukiwać kilka ładnych lat wcześniej. Z chęcią przygląda się grze Chicago Fire i LA Galaxy. Do jego pasji można również zaliczyć stare filmy oraz oldschoolową muzykę (lata 50.-80.).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Discover more from Amerykańska Piłka

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading