Za nami kolejny ekscytujący tydzień rozgrywek piłkarskich. Piłkarze Atlanty United przegrali przed własną publicznością, Portland Timbers pokonali LAFC, NYCFC pokazali, że mają jedną z najmocniejszych drużyn w całej lidze. Działo się, więc przejdźmy do podsumowania 12. tygodnia MLS.
Czerwone Byki na fali
Przed meczem najgłośniej było o Luisie Roblesie. Iron Man musiał opuścić to spotkanie ze względu na uraz kolana. Wcześniej rozegrał 183 mecze z rzędu (sezon regularny MLS), co daje kontrolę między słupkami bramki NY Red Bulls przez 16 470 minut, 2 052 dni i 86 wygranych oraz 52 czyste konta. Istne szaleństwo, ale trzeba przyznać, że Robles był po prostu nie do ruszenia, do czasu…
W meczu z Atlantą United zastąpił go Ryan Meara, który z presją poradził sobie bardzo dobrze, kilkukrotnie ratując skórę swoim kolegom. Po pierwszej połowie mieliśmy remis 1:1, ale nie obyło się bez kontrowersji. Pierwszego gola strzelił Ezequiel Barco, kilka chwil później do siatki trafił Josef Martínez, ale sędzia nie uznał tej bramki, bo Wenezuelczyk miał faulować Tima Parkera. Rzeczywistość była zgoła odmienna, to Parker faulował Josefa. Pod koniec pierwszej części gry stan rywalizacji wyrównał Daniel Royer, pokonując Guzana z rzutu wątpliwego rzutu karnego. Pierwsza połowa to zwroty akcji, ale przede wszystkim kontrowersje.
Znacznie lepiej było po przewie. Sędzia tym razem pokazał się z dobrej strony, a Bradley Wright-Phillips rozwiązał wszystko w ciągu kilku minut, dwukrotnie pokonując Brada Guzana. W 71’ boisko opuścił Greg Garza (faul na Davisie). Kilka chwil później byliśmy świadkami okropnego urazu Kemara Lawrence’a, murawę opuścił też Tyler Adams (uraz kolana). Na szczęście uraz Jamajczyka okazał się niegroźny i ten wraca do siebie. Spotkanie zakończyło się wygraną NY Red Bulls 3:1, dla Atlanty United to jedna z nielicznych porażek przed własną publicznością.
We’re all with you, @kemarkemar24. pic.twitter.com/Cp92ElRCjy
— New York Red Bulls (@NewYorkRedBulls) 21 maja 2018
Atlanta United 1:3 NY Red Bulls
1:0 Ezequiel Barco 26’
1:1 Daniel Royer (rzut karny) 42’
1:2 Bradley Wright-Phillips (Michael Murillo, Alejandro Romero Gamarra) 51’
1:3 Bradley Wright-Phillips (Romero Gamarra, Florian Valot) 55’
Savarese cudotwórcą?
Po tym, co Portland Timbers prezentowali na początku sezonu, chyba nikt nie wierzył w to, że będą w stanie wyrównać najdłuższą serię zwycięstw z rzędu w historii klubu. Tymczasem oni tego dokonali, wygrana z Los Angeles FC była piątą wygraną z rzędu. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 2011 roku.
Portland Timbers wyszli na prowadzenie po golu Cristhiana Paredesa, który dzień wcześniej obchodził swoje 20. urodziny. Było to pierwsze trafienie tego piłkarza w MLS. W drugiej części gry stan rywalizacji wyrównał Carlos Vela, który przepięknym trafieniem pokonał Jeffa Attinellę, kończą jego serię 404 minut bez wpuszczonego gola.
Jeżeli ktoś myślał, że to już koniec emocji, to nie docenia MLS. W poprzednim tygodniu podaniem Samuela Armenterosa zapewniło Portland Timbers wygraną w setnych derbach z Seattle Sounders. W tym strzelił swojego pierwszego gola w MLS, zapewniając Drwalom wygraną z LAFC. Nie było to wcale gorsze trafienie od tego Veli.
Portland Timbers 2:1 Los Angles FC
1:0 Cristhian Paredes 52’
1:1 Carlos Vela (Eduard Atuesta) 74’
2:1 Samuel Armenteros (Cristhian Paredes) 81’
NYCFC prężą muskuły
Piłkarze New York City FC są w tym sezonie piekielnie mocni, wciąż mają małe problemy w obronie, ale są jedną z najmocniejszych drużyn w całej lidze. Rywalizacja w czołówce tabeli Konferencji Wschodniej jest naprawdę bardzo wyrównana i zacięta.
NYCFC rozgromili Colorado Rapids 4:0, a świetne zawody rozgrał duet David Villa & Maxi Moralez. Hiszpan ustrzelił kolejny dublet, jest tym samym piłkarzem, który od 2015 roku najczęściej strzelał dwa lub więcej goli w MLS (17 – David Villa, 15 – Bradley Wright-Phillips, 14- Sebastian Giovinco). Warto przypomnieć, że przed rozpoczęciem spotkania David Villa został uhonorowany za dołączenie do elitarnego grona piłkarzy, którzy w profesjonalnej karierze strzelili 400 goli.
New York City FC 4:0 Colorado Rapids
1:0 David Villa (Maxi Morález, Yangel Herrera) 22′
2:0 Ronald Matarrita 49′
3:0 Maxi Morález (David Villa) 56′
4:0 David Villa (Rodney Wallace, Maxi Morález) 74′
Dziwny mecz i wygrana TFC
Mecz pomiędzy Toronto FC a Orlando City był dość wyrównany, a przede wszystkim dziwny. Orlando City mieli zdecydowanie lepszy skład i powinni powalczyć o pełną pulę, tym bardziej że piłkarze Grega Vanneya grali m.in. bez Sebastiana Giovinco czy Jozy’ego Altidore’a.
Mecz rozstrzygnął się w drugiej połowie. Po dwóch porażkach z rzędu Toronto FC wygrali po dwóch golach swoich wychowanków. Najpierw do siatki trafił Jay Chapman, odpowiedź Cristiana Hiuguaity na niewiele się zdała, bo kilka minut przed końcem spotkania wynik spotkania ustalił Ryan Tefler, który w tym sezonie zadebiutował w MLS. Nie wiem, czy ktoś przewidział strzelców bramek i dokładny wynik, ale mógł na tym zarobić konkretne pieniądze.
Toronto FC 2:1 Orlando City
1:0 Jay Chapman 63’
1:1 Cristian Higuita (Josué Colman, Chris Mueller) 73’
2:1 Ryan Telfer (Auro) 87’
Smutna rocznica Impact
Mecz Montrealu Impact z LA Galaxy został przesunięty na poniedziałek ze względu na rocznicę klubową. Dokładnie 21 maja 1993 roku Montreal Impact rozgrał swój pierwszy domowy mecz w historii. Wtedy wygrali z Tampa Bay Rowdies, tym razem nie mieli tyle szczęścia.
Mecz zostanie jednak zapamiętany jako kolejny idiotyzm Zlatan Ibrahimovicia, który wyleciał z czerwoną kartką za to zachowanie.
Impact grali naprawdę dobrze, na pochwały zasługuje Raheem Edwards i Samuel Piette. Nie zmienia to jednak faktu, że ostatecznie przegrali z LA Galaxy. Jedyną bramkę w tym spotkaniu strzelił Ola Kamara, który przez chwilę nosił nawet opaskę kapitana drużyny z Kalifornii.
Montreal Impact 0:1 LA Galaxy
0:1 Ola Kamara (Emmanuel Boateng) 75’
Philadelphia Union show
Po serii meczów bez wygranej, Philadlephia Union w kapitalnym stylu pokonała Real Salt Lake. Jim Curtin zdecydował się posadzić Davida Accama na ławce, co okazało się słuszną decyzją. Kolejne kapitalne zawody rozegrał Borek Dockal, który strzelił gola, a przy kolejnych dwóch asystował. Na boisku świetnie odnalazł się też Ilsinho i Marcus Epps, który w poprzednim sezonie został wybrany przez The Union w SuperDrafcie. Jeżeli piłkarze Philadelphii Union będą tak grali w każdym kolejnym meczu, to nie muszą się martwić o dobry wynik w tym sezonie.
Real Salt Lake miał w tym sezonie zaskoczyć, ale jak na razie jest to negatywne zaskoczenie. Należy mieć na uwadze, że w przypadku odejścia Alberta Rusnaka może być jeszcze gorzej.
Philadelphia Union 4:1 Real Salt Lake
1:0 Marcus Epps (Fafa Picault) 21’
2:0 Borek Dockal (Alejandro Bedoya, Marcus Epps) 34’
2:1 Damir Kreilach (Sebastián Saucedo) 65’
3:1 Ilsinho (Borek Dockal, Marcus Epps) 74’
4:1 Keegan Rosenberry (Ilsinho, Borek Dockal) 81’
Przebudzenie D.C. United?
Po tym meczu należy sobie zadać jedno podstawowe pytanie: czy to jest przebudzenie D.C. United, czy może SJ Earthquakes są aż tak słabi w tym sezonie? Temat jest tak obszerny, że pasowałoby się nad nim pochylić. Na to jednak nie mamy dzisiaj czasu.
SJ Earthquakes przegrali przed własną publicznością aż 1:3, a wszystko rozstrzygnęło się w pierwszej połowie. Bardzo dobre zawody rozegrał Luciano Acosta, który brał udział przy dwóch golach. Należy również pochwalić Chrisa Durkina, którego wkład w grę D.C. United był widoczny szczególnie w drugiej połowie. Jak na swój wiek 18-latek gra bardzo pewnie, opanowanie i daje drużynie niesamowity spokój w środku pola.
SJ Earthquakes 1:3 D.C. United
1:0 Zoltán Stieber (Luciano Acosta) 15’
2:0 Darren Mattocks (Luciano Acosta) 20’
3:0 Yamil Asad (Paul Arriola) 37’
3:1 Danny Hoesen 43’
Strażacy kolejny raz zawiedli
Kibicie mają sporo do zarzucenia piłkarzom Chicago Fire, a w szczególności trenerowi. I trzeba przyznać, że mają rację. Strażacy prezentują się nadzwyczaj słabo, a nawet jeśli któryś z nich gra naprawdę dobrze, to Veljko Paunović decyduje się na zdjęcie go z boiska (tak było w przypadku Aleksandra Kataia).
Houston Dynamo są znani z tego, że na wyjazdach grają okropnie i tracą dużo bramek. Tym razem udało im się wygrać i była to pierwsza wyjazdowa wygrana w tym sezonie. To dobitnie świadczy o formie Chicago Fire. Dodam też, że pomimo podwójnego krycia Tomása Martíneza ten zanotował asystę, dwa kluczowe podania czy 10 odzyskanych piłek.
Poniżej premierowy gol Diego Camposa w MLS (#38 SuperDraftu 2018).
Chicago Fire 2:3 Houston Dynamo
0:1 Romell Quioto (Tomás Martínez) 4′
1:1 Nemanja Nikolić (Aleksandar Katai, Brandon Vincent) 14′
2:1 Diego Campos (Nemanja Nikolić, Kevin Ellis) 16′
2:2 Alberth Elis (rzut karny) 56′
2:3 Alberth Elis (Óscar Boniek García) 74′
Wyszarpany remis
Vancouver Whitecaps od jakiegoś czasu z każdym kolejnym meczem prezentują się coraz gorzej. W spotkaniu z FC Dallas wydawało się, że drużyna Óscara Parejy odprawi ich z kwitkiem, ale w końcówce meczu gospodarze okazali się zbyt pewni siebie. Najpierw samobójcze trafienie zanotował Maynor Figueroa, a w doliczonym czasie gry gola z rzutu karnego strzelił Kei Kamara. Jest to najpóźniej zdobyta bramka w MLS, bo Sierraleończyk pokonał bramkarza gospodarzy dopiero w dziesiątej minucie doliczonego czasu gry.
FC Dallas 2:2 Vancouver Whitecaps
1:0 Reggie Cannon (Roland Lamah) 40’
2:0 Maximiliano Urruti (Santiago Mosquera, Mauro Díaz) 78’
2:1 Maynor Figueroa (gol samobójczy) 82’
2:2 Kei Kamara (rzut karny) 90’+10
Shuttleworth kolejny raz bohaterem MNUFC
Minnesota United zremisowała ze Sportingiem KC, a włodarze i koledzy z drużyny kolejny raz powinni podziękować swojemu bramkarzowi. Gdyby nie Bobby Shuttleworth, o jakichkolwiek punktach mogliby jedynie pomarzyć. Wielokrotnie ratował skórę swoim kolegom z pola, szczególnie w drugiej połowie. Wróćmy jednak do tego, co działo si wcześniej.
Pierwsza połowa była dość wyrównana. Już w 6’ Ramirez pokonał Melię, ale był na pozycji spalonej, kilka chwil później swojego pierwszego gola w tym sezonie strzelił Khiry Shelton, pokonując bramkarza strzałem głową. Na odpowiedź Minnesoty United, a konkretniej Darwina Quintero, nie trzeba było długo czekać. Należy jednak zaznaczyć, że osiem z trzynastu goli SKC stracili po tym, jak przeciwnik wbiegał w pole karne. Nie inaczej było w tym przypadku, dośrodkowanie Miguela Ibarry wykorzystał Quintero. Druga część gry to dominacja SKC, ale piłkarze Petera Vermesa nie mogli pokonać Shuttlewortha.
Minnesota United 1:1 Sporting KC
0:1 Khiry Shelton (Johnny Russell) 8’
1:1 Darwin Quintero 20’
Przeciętny mecz, przecięte drużyny
Oba zespoły w ostatnim czasie zawodzą. Jeżeli ktoś zdecydował się zarwać nockę w środku tygodnia dla tego meczu, to mógł potem tego żałować. Nie była to wybitna piłka. Trzeba jednak oddać, że można było zaobserwować jedną ważną rzecz – to, ile Vancouver Whitecaps daje Yordy Reyna. Jest to jeden z tych piłkarzy, którzy robią różnicę. W starciu z SJ Earthquakes zanotował asystę i strzelił gola na wagę remisu.
Vancouver Whitecaps 2:2 SJ Earthquakes
1:0 Cristian Techera (Yordy Reyna, Felipe) 19’
1:1 Danny Hoesen (Florian Jungwirth) 45’+1
1:2 Nick Lima (Valeri Qazaishvili) 53’
2:2 Yordy Reyna (Marcel de Jong, Felipe) 64’
Abubakar bohaterem The Crew
Mecz pomiędzy NE Revolution a Columbus Crew był wyrównany i naprawdę ciekawy. Obie drużyny miały swoje okazje, obie walczyły, choć przy piłce częściej byli goście. Nie zmienia to faktu, że widz z każdą kolejną minutą miał wrażenie, że ten mecz po prostu musi zakończyć się remisem. Nic bardziej mylnego, w końcówce meczu Lalas Abubakar świetnie odnalazł się w polu karnym rywala i pokonał Matta Turnera. Z rzutu rożnego standardowo dośrodkowywał Federico Higuaín. Columbus Crew dzięki tej wygranej znajdują się na trzecim miejscu w tabeli Konferencji Wschodniej.
NE Revolution 0:1 Columbus Crew
0:1 Lalas Abubakar (Federico Higuaín) 85’