Newsy
Strona główna / MLS / Aktualności / Powrót w wielkim stylu – podsumowanie 20. tygodnia MLS

Powrót w wielkim stylu – podsumowanie 20. tygodnia MLS

Po przerwie na fazę grupową Złotego Pucharu CONCACAF, do gry wróciła Major League Soccer. 20. tydzień MLS – 18 meczów, 58 goli i emocje, emocje i jeszcze raz emocje. To był powrót w wielkim stylu.

MECZE W ŚRODKU TYGODNIA

Sounders zapisali się w historii

Czegoś takiego nie dokonał jeszcze nikt w historii MLS. Odrobić trzybramkową stratę i wygrać mecz? Niemożliwe nie istnieje, a przynajmniej nie dla Seattle Sounders, którzy potrafili podnieść się z kolan i z 0:3 doprowadzić do 4:3. A to wszystko w ciągu 27 minut. W dodatku był to 400. występ Chada Marshalla w MLS. Można wymarzyć sobie lepsze podsumowanie takiej rocznicy?

W ostatnich sześciu meczach przeciwko DC United piłkarze Sounders zachowywali czyste konto. Kiedy zawodnicy Bena Olsena wyszli na prowadzenie już w pierwszych minutach starcia, stało się jasne, że tym razem historia się nie powtórzy. Tyler Miller został pokonany aż trzykrotnie: Deshorn Brown, Ian Harkes i Lloyd Sam. DC United byli naprawdę blisko przerwania serii trzech porażek z rzędu, ale po trafieniu Sama w 50’ do odrabiania strat wzięli się gospodarze i minutę później Will Bruin wpakował futbolówkę do siatki po asyście Joevina Jonesa, który kilka minut później ponownie zaliczył ostatnie podanie, ale tym razem przy bramce Brada Evansa. W 74’ stan rywalizacji wyrównał Gustav Svensson, pokonując Travisa Worrę wspaniałym strzałem po dośrodkowaniu Nicolasa Lodeiro z rzutu rożnego. Kilka minut historycznej rzeczy dokonał Cristian Roland, który zachował zimną krew do samego końca i zdobył jedną z najpiękniejszych i najważniejszych bramek w swoim życiu.

Mogłoby być to idealne zakończenie tego meczu, ale 89’ z boiska wyleciał Nicolas Lodeiro, któremu w samej końcówce odebrało rozum i zaatakował Marcelo Sarvasa. Nie zmienia to jednak faktu, że w Seattle po ostatnim gwizdku wszyscy świętowali to niesamowite zwycięstwo.

Chad Marshall rozegrał już 400 meczów w MLS, fot. Seattle Sounders
Real Salt Lake wreszcie górą – frustracja Adiego

W ostatnich ośmiu spotkań z Portland Timbers piłkarze Realu Salt Lake byli bezradni. Aż do lipcowego starcia na Providence Park. Lepszego startu nie można było sobie wymarzyć. W 10’ przepiękną bramkę z dystansu zdobył Kyle Beckerman. Jake Gleeson nie miał nic do powiedzenia.

Real Salt Lake prowadził, a piłkarze Portland Timbers nie mogli temu zaradzić. Spotkanie nie należało do przyjaznych. 24 faule, 7 żółtych kartek i aż 3 czerwone. I tutaj zatrzymajmy się na dłużej. 53’ Victor Arboleda, 55’ Fanendo Adi, 56’ Kyle Beckerman. O co właściwie się rozchodzi? Arboleda został ukarany za faul na przeciwniku, chwilę później sfrustrowanemu Adiemu „odcięło prąd” i zaatakował Beckermana. Za co ten dostał czerwoną kartkę? No cóż, my również nie wiemy…

The Roylas kontrolowali przebieg meczu. Przed deszczem czerwonych kartek do siatki trafił Joao Plata z rzutu karnego (faul Valentina), a kolejne trafienie dołożył w 80’. Międzyczasie do gola strzelił Albert Rusnak. Gospodarzy było stać tylko na gola honorowego w doliczonym czasie gry i to głównie za sprawą złej interwencji Nicka Rimando.

Wściekłe Czerwone Byki

Mecz NY Red Bulls z SJ Earthquakes pokazał kilka rzeczy. Po pierwsze to, ile dla The Quakes jest wart Anibal Godoy i czym skutkuje jego nieobecność na boisku. Po drugie to, że Czerwone Byki potrafią grać w piłkę i wykorzystać błędy przeciwnika. Na koniec dowiedzieliśmy się, że Sacha Kljestan i Felipie potrafią jednak strzelać bramki.

Dość sporym zaskoczeniem było ustawienie NY Red Bulls, czyli 5-4-1, które w trakcie spotkania zmieniało się na 3-6-1 czy 3-3-3-1. Pierwsza połowa była jednak dość wyrównana. W 38’ na prowadzenie wyprowadził gospodarzy Sean Davis. Asystę przy tym trafieniu zaliczył Connor Lade, który rozegrał naprawdę bardzo dobre zawody. Jednak prawdziwych emocji i goleady piłkarze dostarczyli kibicom dopiero w drugiej połowie, a w zasadzie w ostatnich dwudziestu minutach. W 73’ pierwszego gola w sezonie strzelił Sacha Kljestan. Pozazdrościł mu tego Felipe, bo powtórzył wyczyn kolegi już dwie minuty później, a Czerwone Byki zdominowały mecz. Honorowe i zarazem debiutanckie trafienie zaliczył Vako Kazaishvilli, który na boisku pojawił się drugiej połowie meczu. Dla byłego zawodnika Legii Warszawa był to pierwszy występ w MLS. W samej końcówce meczu dwa gwoździe do trumny The Quakes wbił Daniel Royer, pokonując Binghama w samej końcówce meczu (90’ i 90’+1). Szczególnej urody było to pierwsze trafienie, choć przy drugim można kilkukrotnie zapętlać genialne podanie Tylera Adamsa do Gonzalo Verona, który asystował przy golu Royera.

No Piatti, no problem

Podopieczni Mauro Biello wygrali szósty mecz w tym sezonie i piąty przed własną publicznością.  Na boisku zabrakło Ignacio Piattiego, ale sprowadzony w maju Blerim Dzemaili już niejednokrotnie udowadniał, że pod nieobecność największej gwiazdy kanadyjskiej drużyny, potrafi wciąć ciężar gry na swoje barki. W meczu z Philadelphią Union to właśnie on strzelił zwycięskiego gola. Było to czwarte trafienie byłego gracza Bolongi, w tym trzecie, które dało Impact komplet punktów.

Zanim jednak Blerim strzelił bramkę, z dobrej strony pokazał się Chris Duvall, asystując przy bramce Michaela Salazara. Niestety jeszcze w pierwszej połowie asystował, ale przy bramce przeciwka. W 43’ Fafa Picault wykorzystał prezent od Duvalla i wyrównał stan rywalizacji. Tak, jak wspomniałam wcześniej, zwycięskiego gola strzelił Blerim Dzemaili na początku drugiej połowy. Przy trafieniu asystował strzelec pierwszej bramki – Michael Salazar.

Remis w meczu na szczycie Konferencji Wschodniej

Toronto FC grali na wyjeździe, w dodatku w dość eksperymentalnym składzie (Gold Cup CONCACAF). Mimo to udało im się wyszarpać i to dosłownie remis w starciu na trudnym terenie. W ostatniej minucie podstawowego czasu gry sędzia podyktował rzut karny dla gości, który wykorzystał Victor Vazquez. Co działo się wcześniej? Jak zawsze niezawodny był David Villa, który strzelił bramkę i zaliczył asystę przy trafieniu Maxiego Moraleza. Dla TFC na początku strzelił Ashtone Morgan. Eksperymentalny skład wystarczył do remisu. Piłkarze Patricka Vieiry mogą czuć lekki niedosyt.

LA Galaxy w kropce

LA Galaxy osłabione, zmagające się kontuzjami i przede wszystkim… samą grą w MLS. Oglądanie meczów z ich udziałem nie należy do najprzyjemniejszych, o czym mówimy i piszemy już od dłuższego czasu. Tym razem nie błysnął Romain Alessandrini, a The Gals przegrali przed własną publicznością z Vancouver Whitecaps. Próbowali swoich sił pod bramką rywala, szczególnie w pierwszej połowie, alby były to próby albo nieudolne, albo ze świetnej strony pokazywał się David Ousted. W 64’ do siatki gospodarzy trafił Tony Tchani, który wykorzystał dośrodkowanie Christiana Bolañosa, a Whitecaps utrzymali jednobramkowe prowadzenie do końca spotkania.

Minnesota remisuje z Houston

Drugi mecz pomiędzy tymi drużynami i… drugi remis. W pierwszym meczu rozegranym w Teksasie było 2:2, w Minneapolis bezbramkowo. The Loons w kolejnym meczu nie potrafili strzelić gola, a Houston Dynamo wygrać na wyjeździe.

WEEKEND Z MLS

Houston w końcu zwycięzcy na wyjeździe

Dziesięciu meczów potrzebowali podopieczni Wilmera Cabrery, żeby wygrać na wyjeździe. Po trzech remisach i sześciu porażkach dokonali tego w 20. tygodniu MLS, wygrywając 3:1 z DC United. Dla gospodarzy był to tragiczny mecz. Kilkadziesiąt godzin wcześniej wygrywali z Seattle Sounders 3:0, by przegrać 3:4. Tym razem już po 17’ to oni przegrywali 0:3, ale nie byli w stanie wyjść z tego pojedynku z tarczą.

Houston Dynamo nie grali w podstawowym składzie, ale pokazali się naprawdę z dobrej strony. Szczególnie Alex, który brał udział przy każdym z goli: dwie asysty i jedna asysta drugiego stopnia. Andrew Wenger strzelił bramkę i zanotował asystę, a kolejnego gola w MLS strzelił Memo Rodríguez, który przed przerwą na Złoty Puchar CONCACAF strzelał pierwszą bramkę na amerykańskich boiskach. Po tych trzech szybkich ciosach piłkarze Bena Olsena byli w stanie strzelić tylko bramkę honorową (Bobby Boswell) i nadal okupują ostatnią pozycję w tabeli Konferencji Wschodniej.

Ebobisse wykorzystał szansę

W meczu z Realem Salt Lake Fanendo Adiemu puściły nerwy i został zawieszony na derbowy mecz z Vancouver Whitecaps. Co ciekawe była to analogiczna sytuacja do tego, co wydarzyło się podczas 8. tygodnia MLS, kiedy Adi był zawieszony również na mecz z Whitecaps. Wtedy spotkanie zakończyło się wygraną Portland Timbers 2:1, tym razem Drwale również wygrali 2:1, ale wyjeździe. Warto dodać, że wtedy bramkę strzelił zmiennik – Darren Mattocks. Teraz reprezentuje Jamajkę w Złotym Pucharze CONCACAF, a swoją szansę dostał wreszcie Jeremy Ebobisse.

Młody zawodnik został wybrany w tegorocznym SuperDrafcie z czwartym numerem, ale dopiero teraz rozegrał mecz od pierwszej minuty. I wykorzystał tę szansę w stu procentach. Strzelił swojego pierwszego gola w MLS, zaliczył pierwszą asystę i zapewnił Portland Timbers zwycięstwo w ważnym wyjazdowym  meczu.

Ebobisse po pierwszej bramce w MLS, fot. MLSGB/John May
Red Bulls na fali

Trzecia wygrana z rzędu na wyjeździe. W dodatku 3:0. Tak, to ci sami NY Red Bulls, którzy w poprzednim sezonie wygrali tyle samo wyjazdowych meczów w całym sezonie. Minnesota walczyła, ale piłkarze Adriana Heatha nie byli w stanie pokonać Luisa Roblesa. W MLS nie strzelili gola od 351 minut (przed własną publicznością od 388 minut). Wspomniany wcześniej Luis Robles został graczem, który najczęściej w historii klubu zakładał koszulkę NY Red Bulls – w sumie spędził w niej na boisku 14 400 minut, bijąc tym samym dotychczasowy rekord Daxa McCarty’ego (14 381 minut). Nie tylko on zapisał się na kartach historii. Dokonał tego także Sacha Kljestan, który asystował przy bramce Alexa Muyla w 90’. Został tym samym najlepszym asystentem w historii NY Red Bulls z 43 asystami na koncie. Poprzedni rekord dzierżył Thierry Henry (42 asysty).

Radość po bramce Alexa Muyla, fot. NY Red Bulls
Seattle z Heritage Cup

Rywalizacja pomiędzy Seattle Sounders i SJ Earthquakes interesuje najprawdopodobniej tylko kibiców obu drużyn i tak zapewne tylko tych najbardziej zagorzałych. Nie zmienia to jednak faktu, że każda tego typu wygrana może tylko i wyłącznie cieszyć. Tym bardziej, kiedy kolejny świetny mecz rozgrywa młody zawodnik i prowadzi drużynę do zwycięstwa. Mowa oczywiście o Cristianie Roldanie, który strzelił dwie bramki w ciągu 2 minut. Swoją szansę wykorzystał także Kelvin Leerdam: debiut w MLS i pierwszy gol.

W tak dobrych humorach nie mogą być piłkarze SJ Earthquakes. W ostatnich trzech meczach stracili 12 goli, a wszystkie spotkania przegrali. David Bingham również nie pomógł swoim kolegom. Wydawało się, że The Quakes będą w stanie powalczyć o play-offy, ale jeżeli utrzymają formę z ostatnich występów, będzie to raczej niemożliwe.

Brian Schmetzer i Cristian Roldan z trofeum Heritage Cup, fot. Seattle Sounders
Colman wybudził się ze snu

Co prawda, to Montreal Impact rozpoczął strzelanie w tym meczu, a konkretnie Michael Salzar, który w meczu z środy na czwartek również strzelił gola, w dodatku zaliczając asystę. Jednak na tym kończą się pochwały dla gospodarzy, którzy ostatecznie przegrali to spotkanie.

Cristian Colman przypomniał sobie o tym, że zima już dawno się skończyła i czas najwyższy przebudzić się ze snu zimowego. Trzeba przyznać, że jak już postanowił zacząć strzelać bramki, to z dużą „pompą”. Pierwsze trafienie po pięknej akcji z kontrataku. Przy drugim golu powinien podziękować Carlosowi Gruezo, który posłał mu genialną piłkę na nos. Jemu zostało „tylko” pokonanie kilku obrońców i bramkarza. Wyszło mu to całkiem przyzwoicie. Nie można umniejszać zasług 23-latka, bo to właśnie jego bramki zapewniły FC Dallas komplet punktów w wyjazdowym starciu. Miejmy nadzieję, że po tym dublecie nie osiądzie na laurach lub nie popadnie w marazm, bo grać w piłkę i strzelać bramki niewątpliwie potrafi.

Cristian Colman strzelił swoje pierwsze gole w sezonie i zapewnił drużynie zwycięstwo, fot. FC Dallas
LA znów na kolanach

Wydaje się, że miarka się przebrała, bo za oceanem też mają już dość Curta Onalfo i najchętniej  by go zwolnili. Przypomnę, że Wiktor Sobociński mówił o tym, zanim to było modne. Możecie się o tym przekonać, zaglądając do archiwalnych Pamiętników z Miasta Aniołów.

Roller-coaster, bramka za bramkę, brak defensywy i wejście smoka. Tak wyglądał ten mecz w bardzo dużym skrócie. Na bramki Lee Nguyena i Keia Kamary dwukrotnie odpowiadał Daniel Steres, dwukrotnie strzelał bramki głową. I wtedy Jay Heaps postanowił wpuścić na boisko Teala Bunbury’ego, który w 65’ pojawił się boisku, w 70’ strzelił pierwszą bramkę, a w 73’ drugą. To się nazywa wejście smoka i powrót do formy. Trzy gole w dwóch ostatnich meczach, które są jego pierwszymi trafieniami w tym sezonie. LA Galaxy nie zdołali już nawiązać równorzędnej walki, ale do siatki trafił Ariel Lassiter, choć to bardziej wyglądało tak, jakby chłopak chciał się zabić o własne nogi w polu karnym rywala… Naprawdę.

Bardzo mądrą rzecz powiedział po meczu Kei Kamara: „Jestem napastnikiem. Strzelanie goli jest fajne, ale strzelanie bramek, które dają drużynie trzy punkty – to jest naprawdę ważne”.

Strażacy zgaszeni przez NYCFC

New York City FC przerwali świetną passę Chicago Fire. W ciągu kilku dni rozegrali dwa mecze z czołówką tabeli Konferencji Wschodniej. Najpierw zremisowali z Toronto FC, a potem wygrali ze Strażakami, którzy w MLS byli niepokonani od 11 meczów.

Dwie żółte kartki dla Yangela Herrery w ciągu czterech minut? Proszę bardzo. Kontrowersji nie brakowało. Bardzo dobrze podsumował to Dylan Butler.

Prawdziwe granie rozpoczęło się w drugiej połowie. Strzelanie rozpoczął David Villa, który strzelił 14. gola w sezonie. Przy trafieniu Hiszpana asystował Jonathan Lewis, który zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Dla 20-latka był to pierwszy występ od pierwszy występ od pierwszej minuty. Chwilę później do siatki Matta Lampsona trafił Frederic Brillant. Na te dwa gole bardzo szybko odpowiedział David Accam. Była to bez wątpienia najpiękniejsza bramka tego meczu, ale nie zapewniła gościom nawet remisu.

Oh my Villalba!

Trzeba przyznać, że w MLS potrafią się bawić i potrafią sprzedać to kibicom. W każdym razie billboard przyniósł gościom szczęście, bo po przepięknym golu Hectora ‘Tito’ Villalby pokonali Orlando City. Fani Lwów przygotowali efektowną oprawę, ale „EENY MEENIE MINY MO” nie przestraszyło Atlanty United. Nie pomógł im też Cyle Larin, który pojawił się na boisku, choć wcześniej grał w ćwierćfinale Złotego Pucharu CONCACAF w barwach Kanady. W barwach gości zadebiutował za to Brad Guzan, zachowując czyste konto w pierwszym meczu.

Efektowna, ale nie efektywna oprawa gospodarzy, fot. Orlando City
Remis RSL ze Sportingiem KC

Po wygranej z Portland Timbers przyszła pora na trudny mecz ze Sportingiem KC. Tym razem podopieczni Mike’a Petke zremisowali, ale nie mogą czuć się przegranymi, bo w ich sytuacji każdy punkt jest bardzo ważny. W starciu z SKC zadebiutował nowy nabytek RSL: Marcelo Silva, który rozegrał przyzwoite zawody w defensywie. Silva, ale Luis zdobył bramkę. Stan rywalizacji wyrównał Benny Feilhaber.

Columbus wygrywają z osłabioną Philadelphią

Andre Blake nadal pomaga swoim kolegom z reprezentacji Jamajki, ale John McCarthy dzielnie go zastępuje. Niestety nawet on nie był w stanie zatrzymać wszystkich strzałów piłkarzy Columus Crew. Dziewiątego gola w sezonie strzelił Justin Meram, dołączając tym samym do Gonzalo Higuaina (9) i Oli Kamary (9). Razem mają na koncie 27 bramek, to więcej niż cała drużyna Philadelphii Union (26), ale kiedy oddajesz trzy strzały w meczu, z których żaden nie jest celny, nie możesz liczyć na zbyt wiele.

W obu drużynach grało kilku młodych zawodników. W Philadelphii Jack Elliott (#77 SuperDraftu 2017), Adam Najem, Marcus Epps (#25 SuperDraftu 2017). Po stronie gospodarzy jeden z najlepszych meczów profesjonalnej piłce rozegrał Lalas Abubakar (#5 SuperDraftu 2017) oraz wychowanek Columbus Crew: Alex Crognale. Dla niego był to wyjątkowy mecz. Jego dziadek – Henri Crognale (weteran wojenny) obchodził swoje 97 urodziny i przed meczem został uhonorowany.

Toronto z Colorado na remis

Po remisie z New York City FC, piłkarze Grega Vanneya zremisowali z Colorado Rapids, ale zdołali utrzymać pozycję lidera w tabeli Konferencji Wschodniej. Bramkę dla TFC strzelił Jay Chapman (pierwszy gol w sezonie), dla Rapids Dominique Badji. Był to szósty gol 24-latka w tym sezonie, czym wyrównał swoje osiągnięcie sprzed sezonu.

Komplet wyników 20. tygodnia MLS

Montreal Impact 2:1 Philadelphia Union (skrót)

NY Red Bulls 5:1 SJ Earthquakes (skrót)

New York City FC 2:2 Toronto FC (skrót)

Minnesota United 0:0 Houston Dynamo (skrót)

LA Galaxy 0:1 Vancouver Whitecaps (skrót)

Portland Timbers 1:4 Real Salt Lake (skrót)

Seattle Sounders 4:3 DC United (skrót)

Orlando City 0:1 Atlanta United (skrót)

New York City FC 2:1 Chicago Fire (skrót)

Minnesota United 0:3 NY Red Bulls (skrót)

DC United 1:3 Houston Dynamo (skrót)

Toronto FC 1:1 Colorado Rapids (skrót)

Columbus Crew 1:0 Philadelphia Union (skrót)

Montreal Impact 1:2 FC Dallas (skrót)

NE Revolution 4:3 LA Galaxy (skrót)

Real Salt Lake 1:1 Sporting KC (skrót)

Vancouver Whitecaps 1:2 Portland Timbers (skrót)

Seattle Sounders 3:0 SJ Earthquakes (skrót)

Najlepsza jedenastka 20. tygodnia MLS

Wszystkie  bramki 20. tygodnia MLS

Tabela Konferencji Wschodniej

Tabela Konferencji Zachodniej

Autor: Kasia Przepiórka

Redaktor Naczelna | Nie śpię po nocach, bo oglądam piłkę nożną... w USA, a za dnia o tym piszę. Z soccerem na dobre i na złe, od reprezentacji, przez MLS czy USL, aż do ligi uniwersyteckiej. Wbrew pozorom nie jestem szalona, zaglądam też na europejskie boiska (nie tylko w poszukiwaniu młodych talentów nadających się do reprezentacji USA). P.S. To prawda.

Zobacz również

Rozwój czy stagnacja? Inter Miami w sezonie 2022

Inter Miami zawsze wzbudza ogromne zaangażowanie postronnych widzów, mediów czy osobowości ze świata show-biznesu, generując ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Discover more from Amerykańska Piłka

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading