Za nami Rivarly Week: siedemnaście meczów, w tym siedem derbowych rywalizacji. To, co tygryski lubią najbardziej: przede wszystkim emocje, w dodatku piękne bramki i rywalizacja na najwyższym poziomie. Aż trudno uwierzyć, że to ostatni derbowy weekend w tym roku, a 25. tygodni sezonu regularnego za nami. Z racji wyjątkowo dużej ilości meczów postaram się zbytnio nie rozpisywać.
Derbowe mecze
W Kanadzie (i MLS) rządzi Toronto
Mecz Montrealu Impact z Toronto FC zapowiadał się kapitalnie. Dawno nie mieliśmy takich oczekiwań wobec 401 Derby. Z drugiej strony nie ma się czemu dziwić, obie drużyny w kapitalnej formie, z jednej strony Ignacio Piatti, z drugiej Sebastian Giovinco. Początek był naprawdę obiecujący, wydawało się, że obie drużyny mają równe szanse na zdobycie pierwszej bramki. Niestety pod koniec pierwszej połowy zawodnicy Montrealu Impact popełnili jeden z najgorszych błędów: sfaulowali przeciwnika w pobliżu własnego pola karnego. Do piłki podszedł Sebastian Giovinco i dalszy ciąg historii już znacie. Tak jest, Włoch strzelił kolejnego gola bezpośrednio z rzutu wolnego. Było to dwunaste tego typu trafienie w MLS w jego wykonaniu.
Na początku drugiej połowy wynik podwyższył Jozy Altidore. W MLS zawsze gra się do ostatniego gwizdka sędziego, w tym wypadku Roberta Sibigi, który kilkukrotnie podejmował trudne decyzje, m.in. sytuacja z ręką Nicolasa Haslera tuż przed polem karnym Toronto FC.
VAR potwierdził przez radio ze ręka była przed polem karnym.
Nie każde użycie VAR kończy się sprawdzaniem na boisku przez sędziego ??— Rob. S. (@robsoccerlife) 28 sierpnia 2017
W doliczonym czasie gry bramkę kontaktową zdobył Ignacio Piatti. W serca fanów Montrealu Impact wlała się nadzieja na chociażby remisowe rozstrzygnięcie, jednak Toronto FC, a konkretnie Sebastian Giovinco wbił wtedy gwóźdź do trumny Impact, strzelając drugiego gola w tym meczu. Włoch strzelił pięć goli i zaliczył cztery asysty w meczach z Impact. Na piłkarzy Grega Vanneya nie ma mocnych, w tym momencie to najlepsza drużyna w MLS.
ICYMI: @torontofc’s Sebastian Giovinco earned himself another @ALCATEL1TOUCH Player of the Week honor! https://t.co/oPew5lBcGD
— Major League Soccer (@MLS) 30 sierpnia 2017
Texas Derby: walka do samego końca
Mecz pomiędzy FC Dallas a Houston Dynamo był pierwszym derbowym meczem 25. tygodnia MLS. I trzeba przyznać, że była to fantastyczna przystawka, która równie dobrze mogła nadawać się na jedno z dań głównych. Nie brakowało emocji, bramek i walki do samego końca.
Pierwszą bramkę już w pierwszej minucie strzelił weteran MLS: Vincente Sanchez. Asystę przy golu doświadczonego gracza zdobył Erick „Cubo” Torres. Było to niesamowite otwarcie dla gości, ale w końcówce pierwszej połowy to FC Dallas zaprezentowali kibicom pokaz piłkarskich umiejętności. W 45’ do siatki trafił Tesho Akindele, w doliczonym czasie gry Maynor Figueroa wyprowadził Byki z Teksasu na prowadzenie. W drugiej części gry Maxi Urruti szybko podwyższył prowadzenie. Przez długi czas wydawało się, że w tym meczu już nic wielkiego się nie wydarzy, a gospodarze wygrają ten mecz. Nic bardziej mylnego. Wtedy do akcji wkroczył Erick „Cubo” Torres, a jego dwie bramki w końcówce meczu (71’ i 86’) zapewniły Houston Dynamo remis w derbach Teksasu.
Derby NY na remis
Po raz pierwszy w historii rywalizacji pomiędzy NY Red Bulls a New York City FC padł remis. Poziom meczu raczej nikogo nie zawiódł. Tempo było dość wysokie, NY Red Bulls za wszelką cenę chcieli wygrać ostatnie derby w tym sezonie regularnym (poprzednie dwa mecze wygrali NYCFC), ale pomimo oblężenia bramki Seana Johnsona nie zdołali pokonać bramkarza gości. W pierwszej połowie bez wątpienia dominowali, ale oddali tylko dwa celne strzały (łącznie 15). W drugiej części gry spotkanie było zdecydowanie bardziej wyrównane, ale raczej mało kto się spodziewał, że to właśnie podopieczni Patricka Vieiry wyjdą na prowadzenie. W 56’ Luisa Roblesa pokonał Maxi Moralez. Przy bramce Argentyńczyka asystował niezawodny David Villa. Kilkanaście minut później stan rywalizacji wyrównał Gonzalo Veron, pokonując Seana Johnsona strzałem z rzutu karnego.
Pierwszy raz rywalizacja w derbach Nowego Jorku zakończyła się remisem, ale należy pamiętać, że w tym sezonie dwa poprzednie mecze wygrali piłkarze New York City FC i można powiedzieć, że w tym roku „NY is BLUE”. Warto również dodać, że do meczu ze Sportingiem KC zawodnicy Patricka Vieiry przystąpią osłabieni nie tylko brakiem graczy powołanych do reprezentacji (David Villa, Alex Ring, Yangel Herrera i Rodney Wallace), bo kontuzje w meczu z NY Red Bulls odniósł Ethan White (uraz łydki, 4 tygodnie przerwy) oraz Mikey Lopez (uraz śródstopia, 3-4 tygodnie przerwy).
Sounders dwukrotnie na remis w Cascadia Cup
Cascadia Cup zawsze wzbudza wielkie emocje, a już w szczególności mecze pomiędzy Seattle Sounders a Portland Timbers. Piłkarze Briana Schmetzera podczas tego tygodnia dwukrotnie mierzyli się w ramach tej rywalizacji. Najpierw z Vancouver Whitecaps, potem z Portland Timbers.
W pierwszym meczu Seattle Sounders zaledwie zremisowali z Vancouver Whitecaps. Oddali 25 strzałów (z czego 8 celnych), ale Davida Ousteda pokonał dopiero Nicolas Lodeiro, strzelając z rzutu karnego. Nie zapowiadało się na to, żeby Whitecaps wyrównali stan rywalizacji: w ciągu ośmiu minut Tony Tchani zobaczył dwie żółte kartki i opuścił boisko. Kilka minut później wspaniałą asystę zaliczył Aplhonso Davies (wchodził z ławki) przy trafieniu Fredy’ego Montero i taki wynik utrzymał się do końca spotkania.
Drugie spotkanie wywołało zdecydowanie więcej emocji. Prawda jest taka, że Cascadia Cup Cascadii Cup nierówna, a starcia pomiędzy Sounders i Timbers są zdecydowanie bardziej elektryzujące. Przy ponad 51 tysiącach kibiców na trybunach zobaczyliśmy przede wszystkim mecz pełen walki i niewykorzystanych sytuacji – głównie Seattle Sounders. Nie zabrakło także kontrowersji (starcie Sebastiana Blanco i Kelvina Leerdama). Wynik spotkania otworzył Cristian Roldan, wykorzystując nieprawdopodobne zamieszanie w polu karnym Portland Timbers po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Stan rywalizacji mógł wyrównać Sebastian Blanco, ale zmarnował nieprawdopodobną okazję do strzelenia gola. Po drugiej stronie okazje marnował Jordan Morris, który w poprzednim sezonie był Rookie of the Year, w tym strzelił zaledwie 3 bramki. W doliczonym czasie gry w pierwszej połowie Darren Mattocks wywalczył rzut karny, który na gola zamienił Diego Valeri, zrównując się tym samym z Nemanją Nikoliciem (16 goli w sezonie regularnym).
Druga połowa to głównie oblężenie bramki Portland Timbers, ale więcej bramek w tym meczu nie zobaczyliśmy. Warto jednak podkreślić, że bardzo dobre zawody rozegrał Nicolas Lodeiro. Gdyby koledzy wykorzystywali jego podania, mógłby zanotować kilka asyst. W doliczonym czasie gry czerwoną kartkę obejrzał Nouhou Tolo (zastępował powołanego do reprezentacji Trynidadu i Tobago Joevina Jonesa), który celowo zaatakował Diego Charę.
California Clasico dla SJ Earthquakes
LA Galaxy ostatnimi czasy to drużyna, o której lepiej nie mówić. Ich gra pozostawia wiele do życzenia, z play-offami raczej się pożegnali, ale że w derbowym meczu z SJ Earthquakes zagrają tak słabo, to się nie spodziewałam. Nie potrafili wykorzystać wykreowanych przez siebie szans, oddali zaledwie 4 celne strzały przy 11 The Quakes. W doliczonym czasie gry w pierwszej połowie bramkę strzelił Vako Qazaishvili, na początku drugiej części gry Nathan Smith obejrzał czerwoną kartkę. Defensywa LA Galaxy to temat na osobną rozmowę, która może doprowadzić ich fanów do załamania nerwowego.
W końcówce drugiej połowy wynik ustalili Marco Ureña i Chris Wondolowski. Ostatni raz SJ Earthquakes wygrali na wyjeździe z LA Galaxy w listopadzie 2012 roku. To chyba najlepiej oddaje słabość podopiecznych Sigiego Schmida.
Tutaj radość Chrisa Wondolowskiego po bramce.
So cheeky, Wondo. #Quakes74 https://t.co/DAvUIPj8JE
— Major League Soccer (@MLS) 31 sierpnia 2017
Rocky Mountain Cup dla Realu Salt Lake
Colorado Rapids nie grają ostatnio najlepiej, ale wciąż wierzą w awans do play-offów, podkreślając to niemal na każdym kroku. Derbowy mecz z Realem Salt Lake był idealnym momentem na przełamanie. Rapids go nie wykorzystali, a piłkarze Petke kolejny raz pokazali się z dobrej strony. Zawodnicy RSL wygrali 4:1. Świetną passę podtrzymuje Luis Silva, który strzelił przynajmniej jednego gola w ostatnich czterech meczach (w tym w meczu z Rapids). Wydawało się, że Real Salt Lake nie będzie w stanie już awansować do play-offów, ale teraz wygląda to zgoła inaczej. Pewna wygrana w derbach i niewiele punktów straty do miejsca premiowanego awansem właśnie do play-offów.
Pozostałe mecze
Minnesota wygrywa na wyjeździe!
Kiedyś musiało to nastąpić: Minnesota United wygrała pierwszy mecz na wyjeździe. Chicago Fire mieli się przełamać, w końcu okazja była kapitalna. Przynajmniej tak to wyglądało na papierze: mecz z ostatnią drużyną Konferencji Zachodniej, w dodatku u siebie. Co może pójść nie tak?
Jak się okazało, wszystko mogło pójść nie tak. Minnesota United postawiła na kontrataki i krycie Davida Accama. Tym ostatnim zajął się Jerome Thiesson, który skutecznie utrudniał życie Ghańczykowi. Pierwszy raz dublet ustrzelił Abu Danladi (#1 SuperDraftu 2017). Dwie bramki na wagę pierwszej wygranej The Loons na wyjeździe. Kolejny raz z dobrej strony pokazał się Ethan Finlay – przejście do Minnesoty to był naprawdę dobry ruch. Honorowe trafienie dla Chicago Fire zanotował… David Accam. Chyba nikogo to nie dziwi. W takich meczach tylko on mógł zrobić coś sensownego, choć podanie Bastiana Schweinsteigera było naprawdę kapitalne.
P.S. Nemanja Nikolić wciąż się nie odnalazł. Seria bez gola to na ten moment 749 minut.
D.C. United na fali wznoszącej
W 25. tygodniu piłkarze Bena Olsena rozgrywali dwa mecze i… dwa wygrali, co wcale takie oczywiste nie było. Jedna z najgorszych drużyn tego sezonu powoli zaczyna odzyskiwać godność. Trzy wygrane z rzędu, to może napawać optymizmem. I nie jest w tym momencie ważne, że trzykrotnie były to mecze kończące się wynikiem 1:0, z czego dwukrotnie bramki samobójcze strzelali rywale. Tak było w przypadku spotkania z Colorado Rapids oraz pierwszym meczu tego weekendu z Atlantą United, kiedy do własnej siatki trafił Michael Parkhurst.
W drugim meczu piłkarze Bena Olsena podejmowali NE Revolution. Rywale jeszcze nie wygrali na wyjeździe w tym sezonie. Tak samo było w tym przypadku, ale zwycięską bramkę strzelił tym razem piłkarz D.C. United: Luciano Acosta. Bardzo dobre zawody rozegrał także nowy piłkarz gospodarzy tego meczu: Russell Canouse. Gra drużyny z RFK Stadium wygląda coraz lepiej. Co prawda nadal zajmują ostatnie miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej, ale nikt nie powiedział, że taki stan rzeczy musi utrzymać się do końca sezonu.
Drwale wygrywają z Rapids
Przez chwilę można było się zastanawiać, czy Portland Timbers faktycznie awansują do play-offów. Co prawda nie mogą jeszcze oficjalnie świętować, ale po słabszych momentach, wszystko wskazuje na to, że nie powinni zakończyć sezonu po 34 meczach. Na razie gwiazdą numer jeden jest Diego Valeri i jakoś nikt szczególnie nie płacze z powodu brakującego Faneando Adiego, wszyscy raczej się cieszą, że Drwale będą z nim tylko mocniejsi. Wracając do Argentyńczyka, znowu strzelił bramkę, w dodatku wywalczył rzut karny. Jednak bramkę wieczoru, a nawet kolejki strzelił Darlington Nagbe. To po prostu trzeba zobaczyć.
If you somehow missed it last week, check out @darlingtonnagbe’s chip, and give him a vote for @MLS GOTW! https://t.co/0nHgWVV0cV #RCTID pic.twitter.com/T5pcy8rbkB
— Portland Timbers (@TimbersFC) 28 sierpnia 2017
Gra Colorado Rapids jest zła, wróć: tragiczna. Niezmiennie zadziwia mnie jednak optymizm tych piłkarzy, którzy „wciąż wierzą w awans do play-offów”. Z drugiej strony w ich wypadku pozostaje w zasadzie tylko nadzieja i wiara, ewentualnie cud. Na razie pierwszą bramkę w MLS zdobył Mohammed Saied.
Crew nie powiedzieli ostatniego słowa
W 25. tygodniu MLS Columbus Crew rozgrywali dwa mecze. Najpierw odprawili z kwitkiem LA Galaxy, potem rozprawili się z FC Dallas. Ola Kamara strzelił kolejne bramki, odpowiednio 13. i 14. w tym sezonie (łącznie 30 goli w barwach Colubmus Crew).
W pierwszym meczu The Crew pokonali LA Galaxy 2:0, ale mogło skończyć się zdecydowanie gorzej, bo Jon Kempin dokonał niebagatelnej sztuki: obronił dwa rzuty karne w jednym meczu. Został tym samym piątym piłkarzem, który dokonał tej sztuki. W tym samym meczu Ashley Cole został ukarany czerwoną kartką w 18’ (faul na Pedro Santosie). Pedro Santos w pierwszym meczu od pierwszej minuty zanotował asystę przy golu Oli Kamary, warto to obejrzeć, bo Portugalczyk może dać wiele swoim kolegom.
FC Dallas po remisie z Houston Dynamo przyjechali do Ohio, gdzie nie mogli poradzić sobie z gospodarzami. Gregg Berhalter odniósł tym samym 50. zwycięstwo z Columbus Crew. Byki z Teksasu przedłużyły swoją serię bez wygranej do sześciu spotkań (4 porażki, 2 remisy). Ola Kamara strzelił kolejną bramkę, ale za postawę w ostatnich meczach należy wyróżnić Jonthana Mensaha, który strzelił swojego pierwszego gola w MLS, a w meczu z FC Dallas był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. Dzięki takim rozstrzygnięciom Columbus Crew awansowali na trzecią pozycję w tabeli Konferencji Wschodniej.
Jako ciekawostkę zamieszczam filmik z tego, jak powstawała oprawa dla „Lwa Mezopotamii” – Justina Merama.
? @TIFOSWEAT. Here’s how it’s made… ???
RT for a ? ??♂️ @GreatClips!? @Morgan_Hughes pic.twitter.com/63GqmeVHQY
— Columbus Crew SC (@ColumbusCrewSC) 29 sierpnia 2017
Nie ma na nich mocnych
Toronto FC – tylko o nich może być mowa w takim kontekście. Pokonanie Philadelphii Union do wybitnych nie należy, ale piłkarze Grega Vanneya nie potykają się nawet w takich nieoczywistych meczach. Zawodnicy i trener TFC zapowiadali, że chcą pozostać niepokonani przed własną publicznością. Pewna wygrana i kanadyjski zespół wciąż nie zbacza z autostrady prowadzącej do Supporters’ Shield. Warto dodać, że świetnie wprowadził się do drużyny Nicolas Hasler. Ostatnio strzelił pierwszą bramkę w meczu z Chicago Fire, w starciu z Philadelphią Union zanotował kolejne trafienie.
Rozgrzewka przed derbami
Piłkarze Realu Salt Lake przed derbowym meczem z Colorado Rapids mierzyli się z SJ Earthquakes. Jeszcze kilka tygodni temu nikt by nie pomyślał, że dla RSL będzie to niczym treningowa gierka. Ktoś, kto głosiłby takie teorie, zostałby najprawdopodobniej wyśmiany. Minęło jednak kilka tygodni, a RSL grają naprawdę dobrą i efektowną piłkę. Ostatnio można mówić, że również efektywną, więc kibice mają powody do dumy. Świetne zawody rozegrał Albert Rusnak (gol, 2 asysty) i Luis Silva, który ostatnio się przełamał i regularnie trafia do siatki przeciwników. 4:0 to jeden z najmniejszych wymiarów kary dla The Quakes.
Do ostatniej sekundy
Odpuszczenie w ostatnich minutach meczu z Atlantą United jest równoznaczne ze strzałem w stopę. Przekonali się o tym piłkarze Orlando City (i to nawet dwukrotnie), Sportingu KC, a teraz Philadelphii Union.
To było naprawdę bardzo dobre otwarcie meczu. Trzy bramki w ciągu ośmiu minut. W 18’ bramka Rolanda Alberga, w 23’ do siatki trafił Alejandro Bedoya i The Union prowadzili już 2:0. Jednak już w 26’ bramkę kontaktową strzelił Yamil Asad. Na początku drugiej połowy Joshua Yaro zobaczył czerwoną kartkę, a Philadelphii zależało tylko na utrzymaniu korzystnego wyniku. Bardzo długo wydawało się, że uda im się to osiągnąć, ale w samej końcówce do akcji wkroczyli piłkarze Atlanty United, a konkretnie Tyrone Mears, który w doliczonym czasie gry strzelił gola na wagę remisu.
First goal in a timely fashion@TyeMears | #UniteAndConquer pic.twitter.com/hrrRVhnCDG
— Atlanta United FC (@ATLUTD) 28 sierpnia 2017
W Orlando bez zmian
Piłkarze Jasona Kreisa ostatni raz wygrali przed własną publicznością 1 czerwca. Nie mogą zakończyć tej beznadziejnej serii. Choć przełamał się Cyle Larin, a pierwszą asystę w lidze zaliczył nowy piłkarz Orlando City: Yoshimar Yotún, to ostatecznie ponieśli porażkę. Już w 9’ samobójczą bramkę strzelił Tommy Redding, który w drugim zespole Lwów był jednym z wyróżniających się piłkarzy. Vancouver Whitecaps zwycięstwo zawdzięczają jednak bramce Breka Shei. Po 25. tygodniach MLS w pierwszej czwórce Konferencji Zachodniej mamy trzy zespoły z Cascadia Cup. Bardzo możliwe, że wszystkie awansują do play-offów, które uciekają Orlando City z prędkością światła.
Komplet wyników 25. tygodnia MLS
Columbus Crew 2:0 LA Galaxy (skrót)
D.C. United 1:0 Atlanta United (skrót)
FC Dallas 3:3 Houston Dynamo (skrót)
Toronto FC 3:0 Philadelphia Union (skrót)
Real Salt Lake 4:0 SJ Earthquakes (skrót)
Vancouver Whitecaps 1:1 Seattle Sounders (skrót)
Portland Timbers 2:1 Colorado Rapids (skrót)
NY Red Bulls 1:1 New York City FC (skrót)
D.C. United 1:0 NE Revolution (skrót)
Philadelphia Union 2:2 Atlanta United (skrót)
Columbus Crew 2:1 FC Dallas (skrót)
Orlando City 1:2 Vancouver Whitecaps (skrót)
Chicago Fire 1:2 Minnesota United (skrót)
Real Salt Lake 4:1 Colorado Rapids (skrót)
Montreal Impact 1:3 Toronto FC (skrót)
LA Galaxy 0:3 SJ Earthquakes (skrót)
Seattle Sounders 1:1 Portland Timbers (skrót)