Toronto FC to król Midas, który przestał zmieniać wszystko w złoto. Klub ze stolicy prowincji Ontario zaliczył fatalny sezon. Zdobył tylko 28 puktów, co jest równoznaczne z drugim najgorszym wynikiem w 15-letniej historii klubu (tylko sezon 2012 był gorszy).
Gwoździem do trumny dumy GTA (Greater Toronto Area – największej aglomeracji w Kanadzie) była fatalna dyspozycja na wyjeździe, w siedemnastu spotkaniach zdobyli zaledwie dziewięć punktów, z przygnębiającym bilansem bramkowym (-24)… W teorii jest to szokujące, gdyż Toronto od wielu lat jest jednym z finansowych gigantów Major League Soccer, którzy wydają najwięcej na płace. Początkiem końca dawnego TFC było odejście Tima Bezbatchenko, czyli dyrektora generalnego TFC, głównego architekta potęgi kanadyjskiej drużyny do Columbus Crew w 2019 roku. Później jeszcze siłą rozpędu awansowali do play-offów, ale sezon 2021 był już katastrofą. Przed startem rozgrywek klub rozstał się z wieloletnim trenerem, Gregiem Vanney’em, który prosił o rozwiązanie kontraktu z powodu problemów rodzinnych. Zastąpił go Christopher Armas, były reprezentant USA i trener NY Red Bulls. Utrzymał się na stołku tylko pół roku i wyleciał z ogromnym hukiem.
OFICJALNIE: Chris Armas trenerem Toronto FC.
Nie jestem przekonana do tej kandydatury. Nie podobała mi się jego praca w NY Red Bulls po odejściu Jessego Marscha, nie pasował do filozofii RB. Mam obawy, w TFC też może mieć problemy, a zastąpienie Vanneya będzie piekielnie trudne. pic.twitter.com/d6dbBVJiqG
— Katarzyna Przepiórka (@pustulkaa) January 13, 2021
Po jedenastu spotkaniach klub z GTA zdobył tylko pięć punktów, był na ostatnim miejscu w tabeli oraz przegrał z D.C. United 1-7 (najwyższa porażka w piętnastoletniej historii). Poza fatalnym trenerem, Toronto FC miało szereg innych problemów. Pierwszym z nich był fatalna forma nowego Designated Player, czyli 23-letniego reprezentanta Wenezueli, Yefersona Soteldo. Skrzydłowy pozyskany z brazylijskiego Santosu, miał duże problemy z aklimatyzacją, co spowodowało że liczby były, mówiąc delikatnie, mocno średnie. Wenezuelczyk w 24. spotkaniach zdobył 3 gole i 6 razy asystował. Czerwoni oczekiwali po nim zdecydowanie więcej. Drugim problemem był regres formy Alejandro Pozuelo, który z MVP ligi w sezonie 2020, został przeciętniakiem, który strzelił tylko jednego(!) gola i asystował zaledwie czterokrotnie.
Na obronę 30-letniego Hiszpana można powiedzieć, że na początku i w połowie sezonu miał kontuzje, które łącznie wykluczyły go z ⅓ sezonu. I tu przechodzimy płynnie do trzeciego problemu The Reds w tym sezonie, czyli kontuzji. W ciągu całego sezonu ⅓ składu miała dłuższe lub krótsze absencje, dodatkowo TFC traciło często podstawowych graczy. Na palcach jednej dłoni można policzyć mecze, w których trójka Designated Players grała razem w spotkaniu od pierwszej minuty. Czwartym problemem był były reprezentant USA, Jozy Altidore, który będąc jednym z lepiej zarabiających piłkarzy w lidze, spędził na boisku mniej niż 800 minut, strzelając 4 gole. Zdecydowanie nie są to statystyki godne gracza o takim statusie.
Jedynym pozytywem tego sezonu było danie szansy wychowankom TFC, chociaż moim zdaniem dano im tych szans za mało. Uważam, że akademia Toronto FC ma ogromny potencjał, który dorównuje największym akademiom w lidze, ale z powodu nadmiaru dobrobytu trudno młodzikom rywalizować z graczami ściągniętymi za miliony dolarów. Tacy piłkarze, jak Jacob Shaffelburg, Noble Okello, Luke Singh, Jordan Perruzza, Jayden Nelson, Jahkeele Marshall-Rutty muszą dostawać więcej szans. Na ten moment Toronto ich marnuje. Warto w szczególności zapamiętać nazwisko ostatniego z wymienionych, gdyż ten Kanadyjczyk jamajskiego pochodzenia budzi zainteresowanie największych firm z Starego Kontynentu.
Toronto’s 17-year-old winger, Jahkeele Marshall-Rutty with Mo Salah. He’s been training with Liverpool. pic.twitter.com/MewiPMW23e
— Lewis Bower (@LewisBower2021) December 23, 2021
Czego mogę życzyć kibicom The Reds? Braku szpitala w przyszłym sezonie, pozbycia się Jozy’ego z kontraktu Designated Player, dawania szansy młodym oraz ściągnięcia Włocha, Lorenzo Insigne. Miejmy nadzieję, że wszystkie z tych życzeń się spełnią, gdyż to będzie nie tylko dobre dla klubu z GTA, ale także dla rozwoju całej ligi…